poniedziałek, 6 maja 2013

Post No.20B: W Maszynie Czasu - Ulster American Folk Park - cz.II

...Po dwunastu tygodniach podróży, nasz statek dopłynął do celu: jesteśmy w Ameryce Północnej. Z zaciekawieniem rozglądamy się po ulicach jednego z miast Stanów Zjednoczonych... Na jednej z uliczek, widzimy na szyldzie sklepu irlandzkie nazwisko. Edward Pattison przybył do Ameryki w 1730 roku i otworzył sklep z wyrobami blacharskimi.
Byliśmy ciekawi jakież to wyroby mógł sprzedać nam Pan Pattison, więc weszliśmy do środka tego małego sklepiku. Okazało się, że Pan Edward to prawdziwy Mistrz w swoim fachu, przedmioty domowego użytku były wykonane tak solidnie, że można byłoby je użyć bez wstydu nawet w dzisiejszych czasach! Irlandzki emigrant, po dziesięciu latach wyrzeczeń i oszczędności, ponownie wsiadł na statek i wybrał się do swojej ojczyzny. Wydawać by się mogło, że powód jest niezrozumiały, lecz Edward tak długo oszczędzał, żeby zabrać do nowego domu, całą swoją rodzinę, która została na Zielonej Wyspie...
Wydawać by się mogło, że W samą porę. Wkrótce po tym zmarł lecz sklep w dalszym ciągu prowadziło dwóch jego synów...
*
Z wiadomych przyczyn musieliśmy wejść do Banku, który był prowadzony przez Irlandczyka Thomasa Mellona. Sam budynek jest z wcześniejszej epoki, co oznacza, że nie był zaprojektowany aby służyć jako bank...
Rozglądając się po mieście Nowego Świata, znaleźliśmy nawet zakład fotograficzny. Można w nim zrobić sobie zdjęcie w ubraniach z XIX wieku. Niestety, przybyliśmy do tego miasteczka zbyt wcześnie i zakład był jeszcze zamknięty...
 Musieliśmy również zajrzeć do sklepu, ponieważ potrzebowaliśmy produktów, lecz nie wiedzieliśmy jakie możemy kupić... 
 Okazało się że właściciele takowych sklepów były w społeczności Ameryki bardzo ważnymi osobami. Udzielały rolnikom pożyczek w towarze aż do czasów zbiorów. Ten kto z jakiegoś powodu "zadarł" z właścicielem sklepu, lub też go obraził, nie miał szans na utrzymanie gospodarstwa.
W takowym sklepie można było kupić dosłownie wszystko.
Wyposażenie sklepu to w zasadzie dzisiejsze mini supermarkety: od nici po miotły, od zegarka po jajek, od butów po materiał na ubrania...
W tamtych czasach nawet wymyślono specjalny pojemnik do przewożenia jajek, gdyż na dorożkach potrafiło nieźle trząść. Jajeczka umieszczano na specjalnych sprężynach, które amortyzowały każdy wstrząs na drodze. Ciekawe jak to się sprawdzało w praktyce...
Podziękowaliśmy przemiłej Pni Katherine, która opowiedziała nam nie tylko historie rodziny, ale również wyjaśniła pewne kwestie dotyczące niektórych przedmiotów, takich jak te jajka, o których przeznaczenia nie mieliśmy pojęcia.
Ruszyliśmy dalej.
Przed naszymi oczyma ukazał się typowy amerykański domek budowany w stanie Pensylwania.
Jak widać na zdjęciu, standard życia emigrantów znacznie się poprawił, w stosunku do życia w dawnej ojczyźnie: w Irlandii całe rodziny mieszkały w dwóch pokojach, a tutaj do dyspozycji miało się aż sześć pokoi....
Chcieliśmy ten domek obejrzeć od środka i na nasze szczęście Gospodyni właśnie wracała do domu...
Z wielką radością przywitano nas w Pensylvania House.
Rozglądaliśmy się dookoła i nie mogliśmy uwierzyć, jak wiele miejsca jest w środku.
Kominek ogrzewał nie tylko kuchnię, ale również pokoje położone na wyższych pietrach, a nad kominkiem suszyły się zioła...
Gospodyni wytłumaczyła nam, że kociołek, który stał na zewnątrz domu, nie służył do gotowania zupy, lecz do wytapiania zwierzęcego tłuszczu, który z kolei służył do wyrobu świec. W gospodarstwie takim praca trwała prawie całą dobę, gdyż po pracy w polu, wracano do domu i zajmowano się typowymi pracami domowymi, jak wypiekaniem chleba, naprawą przedmiotów, wytapianiem świec, szyciem i innymi ...
Na tyłach, oprócz dodatkowego wejścia do domu,  znajdowało się również wejście do piwnicy, w której przetrzymywano mięso, konfitury czy też narzędzia ogrodowe...
Nasza Ścieżka Czasu prowadziła nas dalej...
Przed nami ukazał się Western Pensylvania House.
Historia irlandzkiej rodziny emigrantów, mieszkającej w tym domu zaczyna się w latach 1766-1769.
Podobno żona Everharta Huppa, była pierwszą białą kobietą w mieszkającą w okolicy.
Niestety sam domek był zamknięty w związku z tym nie mieliśmy szans obejrzeć go od środka.
 Ostatnim domkiem, który mogliśmy obejrzeć tego dnia był domek budowany w stanie West Virginia.  W domu tym mieszkał Irlandczyk z hrabstwa Antrim: Richard McCallister, który zbudował swoje gniazdko z tego co miał akurat pod ręką, czyli z sosny i z piaskowca.
Richard McCallister w pobliżu swojego domu wykarczował las, przygotował pole do uprawy i zaczął hodować świnie i owce. Do wszystkiego doszedł własnymi rękoma. Mając pięcioro dzieci powiększał swoje gospodarstwo aż do swojej śmierci, w roku 1928.
Majątek oszacowano na 1.000$, co biorąc pod uwagę, że zaczynał od zera, budzi wielki szacunek.
Ulster American Folk Park znajdziemy również atrakcje dla naszych milusińskich.
 Pełno tutaj zwierząt, które można dotknąć czy też pogłaskać.
Największe atrakcje w Parką odbywają się w weekendy.
Pojawiają się tutaj żołnierze, można zobaczyć kupców, mieszkańców Ulsteru, żeglarzy, nauczycieli.
Tego Parku nie zwiedzi się w dwie godziny, a można na prawdę świetnie się bawić i dowiedzieć się czegoś nowego. To chyba najciekawsza lekcja historii jaką mieliśmy dotychczas...
*********************************************
Lokalizacja:
Omagh, , Irlandia Północna, UK
Koordynaty GPS:
54°39'31.9"N   07°20'07.7"W
WEBSITE:
Oficjalna strona internetowa Ulster American Folk Park
Link do strony:
FILM:
Oficjalny filmik Muzeum 
INFORMACJE:
Godziny Otwarcia:
Styczeń
11.00 - 16.00
Pn zamknięte
Maj
10.00 - 17.00 
oprócz Pn i BH
Wrzesień
10.00 - 17.00
Codziennie
Luty
11.00 - 16.00
Pn zamknięte
Czerwiec
10.00 - 17.00 
oprócz Pn i BH
Październik
11.00 - 16.00
Pn zamknięte
Marzec
10.00 - 17.00 
oprócz Pn i BH
Lipiec
10.00 - 17.00
Codziennie
Listopad
11.00 - 16.00
Pn zamknięte
Kwiecień
10.00 - 17.00 
oprócz Pn i BH
Sierpień
10.00 - 17.00
Codziennie
Grudzień
11.00 - 16.00
Pn zamknięte
Bilety:
Dorośli:
Dzieci:
Familijny:
£
5.50 £
19 £
Email:
-
Telefon:
+44 084 560 80 800
MAPA:

2 komentarze:

  1. Dom Richarda McCallistera mi bardzo pasuje, tylko materac bym kupił w Ikei :) Ciekawe miejsce!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie osobiście spodobał się Western Pensylwania House. Mały, skromny jak ja.... :-)

    OdpowiedzUsuń