piątek, 7 czerwca 2013

Post No.27: Safari w Górach Wicklow

W pierwszych dniach Czerwca Lato zawitało do Irlandii.
Przez chwilę myślałem, aby pojechać nad wodę, ale pomyślałem sobie, że przecież wszyscy tak zrobią w ten dzień, a że z natury nie lubię tłumów a irlandzka woda jest dla mnie za zimna, wybrałem się w Góry Wicklow. Oczywiście wycieczkę zacząłem  z Glendalough Lower Lake
Głównym celem Mojej wycieczki było zdobycie szczytu Camaderry, podążałem więc w górę, trzymając się początkowo szlaku Siwego...
Po pokonaniu około 3 kilometrów, znalazłem ruinki jakiegoś domku.
Czy ktos tu mkiedyś mieszkał, na takim odludziu?
Niespodziewanie dla mnie samego, z prawej strony wyskoczyła sarenka.
 Ledwo zdążyłem zrobić zdjęcie...
Sarenka po paru podskokach, zniknęła w lesie. A ja miałem wrażenie, że ktoś mnie obserwuje.
Odwróciłem się w lewo i się zdziwiłem...
Młody Jeleń bacznie mnie obserwował. Rozejrzałem się baczniej i nieopodal zauważyłem stadko, którego Tata - Jelonek pilnował...
Maszerując dalej, powoli wchodziłem coraz wyżej. Ciekawie rozglądałem się dookoła, ponieważ jeszcze Gór Wicklow z tej wysokości jeszcze nie widziałem....
I raptem ponownie zauważyłem sarny. Są doskonale widoczne na tle gór, gdyż są na etapie zmiany koloru sierści. Góry Wicklow również wkrótce zmienią kolory: zakwitną wrzośce i wrzosy....
Niestety niektóre połacie wrzośca zostały wypalone. Trochę dziwi mnie, że znajdują się ludzie, którzy czerpią przyjemność z wypalania traw, tym bardziej że rosną one na torfie.
Trochę czasu upłynie, zanim ponownie zakwitną różowe kwiatki tej roślinki...
Teren zaczął się zmieniać. Coraz częściej pojawiały się kamienie, które w słońcu mieniły się różnymi kolorami. Jednocześnie coraz ciężej wchodziło mi się pod górę....

Do zdobycia szczytu Camaderry została mi do pokonania tylko ta przeszkoda.
 Głazy te skutecznie zwolniły tempo  mojego marszu...
Lecz w końcu po trzech godzinach marszruty, zaliczyłem drugą górę o wysokości 700 metrów. Może nie są to polskie Tatry, ale od czegoś trzeba zacząć. Dołożyłem do kopczyka swój kamyczek, zgodnie z tradycją obowiązującą w w Irlandzkich Górach.
Zastanawiałem się, jak to możliwe, że ostatnie trzy kamyczki wciąż się trzymają. Przecież czasami tak tutaj wieje... Może ktoś użył kleju? :-)
Gdybym wiedział, po jakim terenie będę się przemieszczał schodząc ze szczytu od zachodu, zastanowił bym się dwa razy, czy nie wrócić tą samą drogą. Wybrałem jednak zejście zachodnie.
Dzięki temu zobaczyłem, jak trudnym terenem do chodzenia mogą być Góry Wicklow.
Torfowa Pustynia - tak mógłbym nazwać region, przez który przyszło mi iść...
To nieprawdopodobne jak natura kształtuje teren. Najciekawsze jest to, że te wszystkie torfowe kształty były wyższe ode mnie!!!! Wiatr, woda i czas współpracują tutaj ze sobą już od lat...
Oto Torfowy Wąwóz
Góry Wicklow potrafią zabijać. Trzeba o tym pamiętać, za każdym razem, gdy się po nich chodzi.
 Oto tablica, którą znalazłem przypadkiem, wciąż schodząc ze szczytu Cadamerry.
Karl spadł z urwiska, idąc tym samym szlakiem co ja. Niestety, w czasie marszruty Karla panowała gęsta mgła. Teraz urwisko te zostało ogrodzone, aby zapobiec dalszym wypadkom...
Zgodnie z mapą, szlak zostawiłem za sobą. Postanowiłem podążać dalej dzikimi terenami. Chciałem zobaczyć osobiście surowość tych Gór. Schodząc coraz niżej musiałem przechodzić przez coraz cięższy teren... Każdy mój krok musiał być teraz przemyślany.
Natura w Górach Wicklow rządzi się własnymi prawami....
Tutaj nowe życie powstaje nawet na szczycie głazu...
Nareszcie odnalazłem strumień, który zaprowadzi mnie w kierunku Glendalough...
Ponownie znalazłem kości dorosłego Jelenia.
Zastanawiałem się co mu się stało: może był chory, czy też złamał jedną z nóg. Bo jeśli pada zwierzyna, która żyje na co dzień w takich warunkach, jak słaby może być w nich człowiek?
Nawet w tak słoneczną pogodę może być w tych górach niebezpiecznie.
Helikopter Coastal Guards lądował w dolinie, aby pomóc jednej z poszkodowanej osób.
Nie wiem, ile pokonałem kilometrów. Niestety odczuwałem już skutki długiego marszu: strasznie bolały mnie stopy. Musiałem usiąść na skale nad strumykiem i zamoczyć nogi. Po pięciu minutach ulga była na tyle odczuwalna, że ponownie mogłem maszerować. Z zaskoczeniem zauważyłem pływające rybki w tym malutkim zbiorniku.
Oczywiście Matka Natura sprawiła mi kolejną niespodziankę. Obok mnie zauważyłem kolejne stado saren i jeleni. Nie wyczuły mnie od razu. Szedłem bowiem pod wiatr...
Zauważyłem, że te sprytne zwierzęta porozstawiały swoje "straże"... 
W oddali leżał przewodnik stada i bacznie obserwował okolice.
Strumyk robił się coraz większy, co oznaczało, że zbliżałem się do szlaku oznaczonego na mapie.
Zajęty robieniem zdjęć strumyka, usłyszałem ruch za plecami. Odwróciłem się i...zdębiałem. Nie widziałem i nie słyszałem tej czwórki wcześniej! Teraz miałem okazję porobić fotki z bliska
Choć za każdym razem, fotografowanie tych zwierząt skutecznie mnie powstrzymywało, część szlaku Białego widziałem już dostatecznie blisko...
Zauważyłem, że na szlaku tym, znajdowały się cztery osoby, które schodziły w kierunku doliny.
Po prawej stronie, tuż obok nich, spokojnie i majestatycznie pasło się stadko saren
I może mi nikt teraz nie uwierzy, ale po drugiej stronie doliny pasło się  następne stadko:
Byłem zbyt zmęczony, aby zbyt długo podziwiać naturę bo przede mną wciąż do przejścia pozostało około 5 kilometrów. Musiałem tylko zejść w dół wzdłuż wodospadu w kierunku widocznego na zdjęciu jeziora Upper Lake
Jest to część Szlaku Białego. Dokładnie jego połowa. Schodzi się początkowo po dawnych podkładach torów kolejowych. Potem tylko po głazach i stopniach do tego przystosowanych
Jednakże widoki sprawiały, że zapominało się o zmęczeniu...
W końcu dotarłem nad jeziorko. Moja wędrówka prawie się zakończyła. Oczywiście nad jeziorem, na zakończenie mojej wędrówki, zdążyłem zobaczyć jeszcze jedną a zarazem ostatnią dzisiaj sarnę. Ta wyjątkowo dała się blisko podejść...
Idąc wzdłuż jeziora możemy podziwiać dolinę Glendalough
Dzień zaliczyłem do udanych. Przeszedłem spory kawałek i zobaczyłem surowość Gór Wicklow. Zimą nie zdecydowałbym się na powtórzenie mojej trasy. Zbyt niebezpieczne.
Najważniejsze, że dotarłem bezpiecznie do samochodu....
Przebyte około 17 kilometrów w trudnym terenie dało poczucie osobistej satysfakcji....

*********************************************
Lokalizacja:
Glendalough, Góry Wicklow, Hrabstwo Wicklow
Koordynaty GPS:
53°00'24.91"N   06°20'41.59"W
FILM:
To co ja przeszedłem, inni przebiegli. Świetny film Paul'a Hogan'a
MAPA:

10 komentarzy:

  1. Super. Świetna relacja. Jutro jadę tam na rekonesans :)
    Pozdrowienia Yano

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowite wrażenia :)
    Napatrzeć się nawet nie da przez tyle uroku i wrażeń...chce się tam właśnie w tym momencie być, by na żywo przeżywać to piękno.

    dziękuję za te widoki

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi się spodobała Twoja wyprawa. Super

    OdpowiedzUsuń
  4. wspaniała wyprawa. 17 km w takich warunkach - podziwiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ...kurcze!...niektórzy to mają szczęście;-)Piękna wędrówka a sprawozdanie tak realne,że na chwilę zapomniałam,że jestem przy biurku we Wrocławiu;-)))
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuje Bardzo. Staram się, bo przecież ten blog jest....Dla Was!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Trafiłam na tego bloga wczoraj wieczorem, przy okazji szukania wakacji w Irlandii. Jestem zachwycona, że ktoś ma tak wrażliwą dusze na piękno i tak lekkie pióro:) Nie mogę się oderwać!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja mam niedosyt...Szukałem tu bowiem wyjaśnienia pochodzenia wielu bardzo świeżych ogromnych kopców kamienie-tłucznia...Czyżby w tych górach nadal (nielegalnie?) funkcjonowały kopalnie złota lub srebra? Widać nawet prowizoryczne linie elektryczne-o co chodzi? Druga rzecz która mnie interesuje-a też nie ma o niej tu ani słowa , to ta dziwna elektrownia...umieszczona w samym środku sporej góry d której dojazd jest często zupełnie odciety potężnymi wrotami! Czyżby atomowa? Też nigdzie nie ma o tym słowa...Tajemnica?Niewiedza?

    OdpowiedzUsuń
  9. Drogi Anonimowy. Jeśli chodzi o tajemnicze kopce to niestety nie wiem o jakie kopce chodzi. Bez zdjęć wybacz ale zgadywać nie będę. Jeśli chodzi o elektrownie to zdaje się już opisałem to na MZI. Zajrzyj, proszę w post nr.30. Jeśli to nie to. To napisz mi proszę coś więcej na mój email: piotr.janasz74@gmail.com. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń