piątek, 8 kwietnia 2016

Post No.133: Sztormy w Irlandii oraz Spacer we mgle...

Zima w Irlandii to nie tylko Święta bez śniegu, lecz przede wszystkim okres, gdy wielu mieszkańców chowa się przed sztormami, które raz po raz uderzają w  Zieloną Wyspę. Niestety zauważyliśmy, że z roku na rok, ilość sztormów oraz ich gwałtowność proporcjonalnie wzrastają.
www.irishcentral.com
Choć niszczycielską siłę huraganów poznaje cała Europa, dla zasady tylko wspomnę, że Zielona Wyspa jest pierwszym lądem, nad który dociera siła wiatru. Niekiedy wydawało się nam, że wieje codziennie przez 24h na dobę, lub wydawało się nam, że sztorm jest jeden, który trwa i trwa... 
Huragan Gertruda
Na dzień dzisiejszy okazało się, że od Listopada 2015 do Marca 2016 roku, Irlandię odwiedziło 11 huraganów, a najsilniejszym z nich był Huragan Gertruda. Porywy wiatru w tych dniach osiągały do 170km/h! 
Odpowiednie Instytucje Meteorologiczne USA, Anglii i Irlandii, ustaliły zawczasu nazwy huraganów które prędzej czy później powstaną nad Atlantykiem. Dzięki takiemu rozwiązaniu, Huragany takie łatwiej identyfikować oraz śledzić. 
A oto lista nazw Huraganów na sezon 2015/2016 i wygląda na to, że już połowa z nich, została wykorzystana...
Z początkiem stycznia mieliśmy już za sobą 6 sztormów, więc gdy tylko nadarzyła się okazja, ruszyliśmy w plener. Nie chcieliśmy jechać zbyt daleko, gdyż choć w tym dniu nie wiało, to jednak prognozy na najbliższe godziny nie były zbyt optymistyczne: wszystkie portale pogodowe zapowiadały deszcz. Pojechaliśmy więc do Glendalough - Serca Gór Wicklow. 
To właśnie Tam chcieliśmy pooddychać świeżym, noworocznym powietrzem, pospacerować i poczuć klimat jednego z magicznych miejsc w Irlandii. Glendalough to skrzyżowanie wielu szlaków, no i jest tu co zwiedzać, o czym pisałem w poście No.43... 
Gdy dojechaliśmy na miejsce, z przyjemnością zostawiliśmy samochód na parkingu i ruszyliśmy w kierunku jeziora Upper Lake. 
Rozglądając się dookoła, wiedzieliśmy już, że wybór miejsca okazał się strzałem w dziesiątkę.
Otóż okazało się, że cała dolina Glendalough, spowita jest w chmurach, czy też we mgle!...
Byliśmy przyjemnie zaskoczeni, gdyż choć niejednokrotnie byliśmy w tym miejscu, dopiero dzisiejszego dnia Natura przedstawiała nam swój cudowny i w jakiś sposób tajemniczy spektakl. Dobrze, że zabraliśmy aparat fotograficzny...
Przez krótką chwilę zastanawialiśmy się, w którą stronę mamy ruszyć.
Rozwiązanie przyszło w zasadzie samo, gdy spojrzeliśmy na prawą stronę brzegu jeziora:
pasmo chmury czy też mgły, właśnie przesuwało się między drzewami...
Widok przepiękny i magiczny, doskonale pasujący do tego miejsca... 
Ruszyliśmy na prawo i weszliśmy na ścieżkę, która prowadziła wzdłuż przepięknych, pochylonych nad wodą sosen. Ścieżka ta jest częścią Szlaku Białego, która prowadzi hen na sam początek lub też koniec jeziora Upper Lake, gdzie znajduje się wodospad. My jednak dzisiaj tam nie idziemy... 
Nie planowaliśmy żadnej trasy, szliśmy tak, jak nam serce podpowiadało i po przejściu kilkunastu metrów, skręciliśmy pod ostrym kątem i ruszyliśmy pod górę.
Chyba tak na prawdę chcieliśmy zobaczyć cały spektakl z wyższych miejsc...
Przechodząc przez las mieliśmy wrażenie, że poznajemy znane nam miejsce zupełnie na nowo. Mgła, która znajdowała się powyżej nas, wykorzystując tutejsze drzewa, tworzyła nowe wzory. Absolutną ciszę, która nas otaczała, przerywał szum kilkunastu strumyków, które powstały tu w wyniku wcześniejszych opadów deszczu. Takich strumyczków na naszej trasie było kilkanaście - cudowna muzyka dla niemego filmu...
W miarę wchodzenia na wyższe partie, świat wokół nas zmieniał się a my patrzyliśmy i podziwialiśmy zafascynowani. Dla nas to było zupełnie nowe doświadczenie... 
W pewnym momencie doszliśmy do punktu, z którego w normalnych warunkach doskonale widać Opactwo Glendalough. W dniu dzisiejszym było to niemożliwe, ale nie narzekaliśmy.
Panoramę, którą sprezentowała nam Natura, podziwialiśmy dość długo...
Niestety, choć dalsza wyprawa zapowiadała się ciekawie i chcieliśmy maszerować dalej, nie byliśmy do takiej wycieczki przygotowani. Nie mieliśmy odpowiedniego stroju, czy choćby butów przeznaczonych do łażenia po górach. Dlatego niestety w którymś momencie, musieliśmy się zatrzymać i obrać marsz w kierunku powrotnym. 
Troszkę żałowaliśmy, tym bardziej, że na naszej trasie marszu pojawiła się zorganizowana grupa Pań, które postanowiły dzisiaj przemaszerować swój zaplanowany wcześniej szlak. Panie zaczęły swoją marszrutę z dość daleko położonej elektrowni wodnej ESB i wciąż wspinając się, dotarły tutaj. Przed nimi drugie tyle do przebycia, drogi...
Ostatni rzut oka na dolinę.... i wracamy dobrze znanym już nam szlakiem, na Parking samochodowy.
W momencie, gdy dotarliśmy na Parking, rozejrzeliśmy się dookoła nas raz jeszcze. Zdaje się, że właśnie w tym momencie cały spektakl zaczął się na nowo, lecz ze dwojoną siłą. Znana nam skarpa, znajdująca się po prawej stronie, praktycznie przestała być widoczna... 
Nie inaczej przedstawiała się sytuacja po lewej stronie Parkingu. 
Drzewa otulone chmurą wyglądały zupełnie inaczej, bardziej magicznie i tajemniczo, skutecznie przyciągając nasz wzrok.
Zdaje się, że tylko Rudzik niczemu już się nie dziwił... 
Dzisiaj mieliśmy niesamowite szczęście, że zdecydowaliśmy się odwiedzić raz jeszcze Glendalough. Spektakl, który przygotowała nam dzisiaj Natura, był niesamowity, magiczny i piękny, nie powtarzający się zbyt często. Może kiedyś uda się zobaczyć to jeszcze raz....
*********************************************
Lokalizacja:
Glendalough Valley, Co.Wicklow, Ireland
*********************************************

7 komentarzy:

  1. Zdjęcia fenomenalne !
    Brakowało mi Twojego spojrzenia na Irlandię, taką właśnie dramatyczną, tajemniczą, urzekającą...
    Odświeżyłeś nieco stronę, co się dobrze zapowiada, bo może będziesz pisał częściej.
    Ściskam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Ewuniu!!! No chyba tak będzie... Musiałem odpocząć i nadrobić to, co wciąż odpychałem na później. Pisać się będzie ale najpierw: 1.) Dom, 2.)Rodzina, 3.) Praca a potem Blog. Wcześniej niestety blog był numerem 1. Również pozdrawiam i ściskam serdecznie

      Usuń
    2. Wiem, wiem, najpierw rodzina, dom, praca, a później czas na bloga. Mnie tam usatysfakcjonuje nawet Twój jeden wpis na miesiąc.
      Pozdrawiam ciepło i dziękuję za Ewunię. Lubię jak się do mnie zwraca takim zdrobnieniem :)
      Uściski dla Żonki :)

      Usuń
  2. Wspaniałe zdjęcia...niesamowity klimat miejsc (y)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy Pani Elu. Fakt, zdjęcia się udały. Chcielibyśmy raz jeszcze wejść w taką mgłę... Pozdrawiamy Serdecznie

      Usuń
  3. Uwielbiam spacery we mgle i ciągle tęsknię za Irlandią. Może jeszcze kiedyś się uda...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Haniu. A co ma się nie udać? Odwiedzisz Irlandię nie jeden raz. Zapraszamy

      Usuń