niedziela, 5 października 2014

Post No.93: Ukryta plażyczka za Górą Slieve League.

W ten piękny i słoneczny dzień, wybraliśmy się na zachodnie wybrzeże hrabstwa Donegal. Postanowiliśmy przy okazji odwiedzić Slieve League, gdyż pogoda była wręcz idealna na małą wspinaczkę. Na miejscu zastaliśmy sielankową atmosferę: wszyscy dookoła nas, cieszyli się promieniami słońca, ciszą i widokami, które nas otaczały...
Zaczęliśmy nieśpieszną wspinaczkę na wierzchołek i nie byliśmy jedynymi, którzy wykorzystując wspaniałą pogodę, chcieli zobaczyć jedne z najpiękniejszych klifów w Irlandii.
Nie spieszyliśmy się, gdyż w taki dzień jak ten, powinno się delektować widokami.
Tuż za nami podążała rodzina, która niezwykle cieszyła się z bycia razem w tym wyjątkowym miejscu.Trochę przeszkadzał nam hałas, który przy okazji wytwarzali, ale rozumieliśmy ich doskonale: daleko od własnego domu, zdobyli jeden z najwyższych szczytów Irlandii, ciesząc się ze swojego wyczynu i faktem, że rodzina jest razem. 
Osoby z dziećmi rezygnują z dalszego wspinania, gdyż staje się to zbyt niebezpieczne dla najmłodszych, których ciężko upilnować. My chcieliśmy podejść jeszcze troszkę wyżej. Wielkość klifu robi wrażenie, gdyż dopiero gdy ktoś stanie przy krawędzi, jak na zdjęciu, widać jacy tak na prawdę jesteśmy mali...
Tym samym doszliśmy do punktu, którego jeszcze nie mieliśmy okazji zdobyć. Stanęliśmy i  rozglądaliśmy się dookoła, chłonąc otaczające nas widoki. Z jednej strony Ocean i wielka przestrzeń, z drugiej zaś początek Europy: Irlandia i jej panorama... 
Tutejsze owieczki, pasące się na tej wysokości, bacznie się nam przypatrywały....
Choć do szczytu zostało nam już niewiele, postanowiłem, że będziemy wracać. 
Na tej wysokości co jakiś czas dmuchało, jeszcze zimnym, wiosennym wiatrem. 
Choć Moje Szczęście chciało dziś zdobyć najwyższy szczyt, nie zgodziłem się. Nie mogłem, bo widziałem na filmach You Tube, w jaki sposób zdobywa się Ścieżkę Jednego Człowieka, a my nie byliśmy przygotowani na takie wyczyny.
Sami zobaczcie dlaczego:
Oto filmik, dzięki któremu przeszedł mnie dreszcz.
Autor filmu, Malcolm Hair wszedł na ścieżkę One Man Path. 

Po powrocie do auta, ruszyliśmy dalej. 
Postanowiłem, że zobaczymy co znajduje się za samymi klifami Slieve League. 
Pokonywaliśmy następne kilometry, ciesząc się niesamowitymi widokami, okazało się bowiem, że nawet drogi w Irlandii, w słońcu wyglądają super.
Tym samym znaleźliśmy się po drugiej stronie Góry Slieve League i musieliśmy przyznać, że strona ta prezentuje się równie okazale, jak strona od Oceanu, na której byliśmy pół godziny wcześniej.
Surowa i groźna, skąpana w słońcu, wyglądała po prostu pięknie.
Jadąc drogą, już przy samym nadbrzeżu, zetknęliśmy się w jakiś sposób z dwoma symbolami czasu przeszłego i obecnego, gdyż dwa domki, zbudowane w tym samym czasie, stojące obok siebie znacznie się od siebie różniły.
W końcu dojeżdżamy do samego końca drogi.
Dojechaliśmy do małej wioski o nazwie Malin Beg.
Na parkingu zostawiamy samochód i ruszając w prawo, idziemy do wejścia na plażę.
 Już z samego szczytu możemy podziwiać przepiękną zatoczkę z niesamowitym kolorem Oceanu Atlantyckiego:
Troszkę byliśmy w szoku, że akurat ktoś się kąpał, gdyż choć dzień faktycznie był bardzo ciepły jak na Irlandię, to jednak był to dopiero początek lata. Ale najwyraźniej woda była bardzo ciepła, skoro do wody weszli i dorośli i dzieci...
Miejsce te nazywa się Silver Strand.
Położone niedaleko od Slieve League, sprawia wrażenie opuszczonego, gdyż większość turystów ciągnie właśnie na najwyższy szczyt hrabstwa Donegal. Schowane poniżej drogi, jest praktycznie niewidoczne a wyglądem przypomina końską podkowę. Gdyby nie parking, na którym się zatrzymaliśmy, i gdyby nie to, że wyszliśmy z samochodu, nigdy byśmy się nie domyślili, że tutaj jest tak cudowna plaża...
Podeszliśmy do drewnianych schodków, prowadzących na dół, na piaszczystą plażę.
W połowie nich natknęliśmy się na parę ludzi, którzy siedząc na ławce, delektowali się ciszą i widokami tej małej zatoczki.
Zeszliśmy na dół kompletnie zauroczeni tym miejscem. Dzięki słoneczku, kolor wody był błękitny, żywy i do złudzenia przypominał jakieś bajeczne miejsce. Ciężko nam było uwierzyć, że jesteśmy na terytorium Irlandii.
 Podeszliśmy do wody i Moje Serce, zdjęło buciki i zamoczyło swoje nóżki.
Woda, niestety była okropnie zimna, ledwo można było w niej stać. Jednak Ocean, pomimo lata panującego na Zielonej Wyspie, był wciąż oceanem zimnym.
Zastanawialiśmy się, jak wytrzymali te zimno ci, którzy się tutaj kąpali...
Zmierzaliśmy do skały, przy której chcieliśmy sobie odpocząć.
To była nasza naturalna osłona przed zimnym wiaterkiem, który czasami pojawiał się nie wiadomo z skąd...
I tak idąc sobie powolutku, trzymając się za ręce, zauważamy ślady oceanicznego życia, które zostały naniesione przez fale na drobniutki piasek plaży. Rozgwiazdy na piasku wyglądały uroczo, tak jakby wykonywały dla nas jakiś niesamowity taniec...
I tak leżeliśmy sobie na piasku, zupełnie sami, chłonąc ciszę oraz słabiutkie uderzenia fal o brzeg.
Sami zobaczcie jak cichutko...
Moglibyśmy leżeć tak na tej plaży cały dzień. Cisza, błękitna woda i ta otaczająca zieleń... Chyba niczego więcej nam w tym dniu nie było trzeba. Musieliśmy ruszać z powrotem. Z niechęcią weszliśmy po schodach, na których pewna Pani, miejscowa, zagadnęła do nas po irlandzku. Po chwili widząc nasze zdziwienie przeszła na angielski, zapraszając nas serdecznie na festiwal, który ma się odbyć tutaj nazajutrz. Podziękowaliśmy za zaproszenie. Festiwal musiał odbyć się bez nas, gdyż wracaliśmy do Dublina. Gdy się pożegnaliśmy, co chwila obracaliśmy się za siebie i chyba wiecie dlaczego...
Tymczasem nasza Nowa znajoma, która nas zaczepiła na schodach, bez żadnych oporów weszła do zimnej wody Oceanu Atlantyckiego.
Najwidoczniej dla miejscowych, temperatura wody jest w sam raz...
Z wielkim żalem opuszczamy Siver Strand, z nadzieją że może jeszcze kiedyś tu wrócimy.
Jeśli tak, zakotwiczymy na plaży na znacznie dłużej...
Filmik przedstawia Siver Strand autorstwa
Anity Dijkstra
*********************************************
Lokalizacja:
Malin Beg, Glencolumbkille, Co.Donegal, Hrabstwo
Koordynaty GPS:
54°39'55.54"N   08°46'39.17"W
Film:
Autor: Patrick Żerkowski
MAPA:
*********************************************

4 komentarze:

  1. Wspaniałe, niezłe lekarstwo na jesienne przygnębienie, które mnie właśnie ogarnęło, wspomniałeś, że to było wiosną....I miło było powspominać Slieve League. Filmik ze wspinaczki zrobił niesamowite wrażenie, aż mi się w głowie zakręciło. Na żywo bym się na pewno nie odważył.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Wojtku. Czytałem o przejściu One man path wiele razy, ale sam nie wiedziałem, że to taki karkołomny wyczyn. Teraz, jeśli się zdecyduje na powtórzenie wyczynu Malcolma, na pewno nie bedę sam i na pewno będzie lina asekuracyjna... Bo jak nie teraz, to kiedy? Żyje się raz... :-) Pozdrawiam

      Usuń
  2. coś pieknego!już czekam na ciepły łykend!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Bartku. Z tymi weekandami w Irlandii sam wiesz, jak jest...Pozdrawiam

      Usuń