niedziela, 27 września 2015

Post No.131: Ukryte Ruiny - Kinbane Castle

Ruiny Zamku Kinbane odnaleźliśmy zupełnym przypadkiem, gdy przemierzając wybrzeże Irlandii Północnej szukaliśmy ustronnego miejsca, aby zjeść wcześniej przygotowane przez Żonkę kanapeczki. Tego dnia wracaliśmy z Fair Head - najwyższych klifów Irlandii Północnej - i podążaliśmy w kierunku Giant's Caseuway.
W pewnej chwili po prawej stronie ukazała nam się brązowa tabliczka z informacją o niedaleko znajdującym się przylądku Kinbane Head.
Google Map
Skręciliśmy więc w prawo i ruszyliśmy w kierunku północnym przez dość wąską i krętą drogę.
Nasza prędkość znacznie spadła, więc odnosiliśmy wrażenie że jedziemy ku nieznanemu, lecz
po paru kilometrach droga ta zakończyła się wielkim parkingiem dla samochodów,  położonym panoramicznie tuż przy samych klifach.
Google Map
Oczywiście o zjedzeniu kanapek nie było mowy.
Urzeczeni tak spokojnym i jednocześnie tak widokowym miejscem, podeszliśmy do barierki wyznaczającej krawędź klifu i podziwialiśmy tutejszą panoramę...
 O tym, że w tym zakątku świata istnieją jakiekolwiek ruiny, dowiedzieliśmy się z tablicy, która nieopodal nas była przyczepiona do metalowych barierek.
I choć patrzyliśmy w dół poniżej, niczego nie mogliśmy dostrzec. Moja spostrzegawcza Żona jako pierwsza zauważyła mały szlak, który rozpoczynał się po lewej stronie parkingu, tuż przy skałach.
Podążając szlakiem, tuż za pierwszym wyłomem lecz daleko w dole, ukazały nam się  ruiny.
Może na pierwszy rzut oka niezbyt okazałe, ale położone na ciekawym kawałku lądu, który musiałem zbadać osobiście...
Nie namyślając się wiele, podążyłem w dół schodząc po betonowych stopniach.
Moja Żona zadecydowała, że tym razem zostanie jako obserwator, gdyż odczuwała nie tylko zmęczenie, ale również osłabienie z powodu niedawno przebytej grypie.
I tutaj muszę wszystkich przyszłych chętnych ostrzec: jeśli ktoś ma kłopoty z krążeniem, ciśnieniem, sercem lub problemy ze stawami , niech daruje sobie obejrzenie ruin.
Schody te, podczas powrotnego podejścia na górę, zdecydowanie wykańczają!
Jest ich tak wiele i są tak niewygodne, że musiałem dwa razy przystanąć aby odpocząć, gdyż serce waliło mi tak mocno, że zapewne groził mi zawał lub omdlenie.
Uwierzcie mi lub nie, lecz po takich schodach jeszcze nie wchodziłem!
Schodząc coraz niżej po betonowych stopniach, podziwiałem zielone lecz surowe oblicze klifu.
Porastająca na zboczach trawa, dawała złudne wrażenie łagodności stoku...
W niektórych miejscach zamontowano zabezpieczenie w postaci metalowych siatek zamontowanych do skał, których zadaniem jest ochrona turystów przed spadającymi skalnymi odłamkami.
Po mimo tego, co jakiś czas szlak ten jest zamykany, zazwyczaj po zimowych sztormach, gdy wiatr i deszcz udowadnia swą potęgę lecz uparci Irlandczycy robią wszystko, aby zabezpieczając osuwiska, udostępnić te miejsce dla turystów...
Zbliżając się coraz bardziej do poziomu morza, dostrzegałem coraz więcej szczegółów, których nie można było zobaczyć z góry.
Po prawej stronie, w jakiś niewytłumaczalny sposób z otaczającej zewsząd trawy, wyrastała wapienna głowa, która bacznie, niczym jakiś strażnik pilnujący skarbu, obserwowała otoczenie...
Tuż za skalnym czerepem, lecz nieco niżej, dostrzegam ruiny dawnego domu rybaka.
Brak trzonu kominowego może świadczyć o tymczasowym wykorzystywaniu pomieszczeń a na dodatek, w poszczególnych fragmentach ścian, widać czerwoną cegłę, ślad niezbyt odległych czasów...
Docieram na małą, kamienistą plażę.
Stojąc tak przy wejściu prowadzącym do ruin, widzę jaki jestem mały a jednocześnie podziwiam zamysł budowniczego, który wybrał te miejsce do budowy zamku.
Budowniczy, Coll MacDonnell, wybrał te miejsce w 1547 roku, jako strategiczny punkt z ograniczonym dostępem tak z wody, jak i z lądu.
Niestety Coll nie docenił siły i celności armat zainstalowanych na angielskich statkach, które w 1555 roku oblegały zamek.
Według prac archeologicznych Zamek Kinbane mógł wyglądać tak:
Wchodząc na schody, na ich końcu po lewej stronie znajdują się ruiny dawnej wartowni, która mogła pomieścić dwóch wartowników.
Ta niewielka ilość osób strzegących wejścia trzymających w rękach muszkiety oraz położenie samej strażnicy gwarantowało skuteczną pierwszą ochronę przed wrogami pojawiającymi się na schodach wejściowych do zamku.

W końcu wszedłem na poziom wieży, która miała dwa piętra i prawdopodobnie również poddasze. Całość została zbudowana z czarnego bazaltu, materiału, którego na wybrzeżu Irlandii Północnej jest sporo. Prawy róg, z jakiegoś powodu, na całej długości został uszkodzony, uwidoczniając  sposób budowy zamków i wież w Irlandii.
Oczywiście wchodzę do środka.
Wewnątrz ktoś zostawił na skalnej półeczce malutki statyw. Zgodnie z tutejszymi zasadami nie ruszam go, gdyż istnieje szansa, że wróci po niego właściciel.
W środku w wewnętrznych ścianach po stropach i drewnianych belkach, które podtrzymywały podłogę, pozostały tylko otwory.
Wychodzę na zewnątrz, gdyż nie jestem tutaj sam.
Zmierzam ku końcowi skały, skąd chcę zobaczyć panoramę klifów. Odwracam się ku wieży, która wygląda dość interesująco na tle zielonych stoków...
Staram się nie zbliżać za nadto do skraju, gdyż wcześniej padało i trawa oraz ziemia jest zbyt mokra.
Jeden nierozważny krok i upadek z kilkudziesięciu metrów murowany...
Najwyższy punkt wystającej skały jest tuż przede mną.
Ścieżka prowadząca doń jest wyraźnym dowodem o systematycznej obecności innych turystów.
Tuż pode mną istnieje pieczara w której, według legendy zginęło sporo ludzi.
Stało się to w czasie oblężenia zamku przez angielskie wojska. Obrońcy rozpalili ognisko, dając tym samym sygnał o potrzebnej pomocy, na którego wezwanie odpowiedziało sporo klanów, zamieszkujących okolicę. W następstwie skoordynowanego ataku Irlandczyków , angielscy żołnierze a raczej ich resztka, skryła się w pieczarze, lecz nie na wiele się im to zdało. Podobno wszyscy zostali wybici...
Na końcu cypla, archeolodzy znaleźli szczątki dawno rozpalanego tutaj ogniska, dowodząc tym samym, że ten najwyższy punkt Kinbane Head był swego rodzaju punktem obserwacyjnym.
Moja Żona bacznie obserwowała mnie po drugiej stronie.
Komunikacja miedzy nami, pomimo upływu lat...
... i znacznej odległości, wciąż jest taka sama!!!  :-)
Powoli wracam ku wieży Kinbane Castle.
Teraz mam doskonałą okazję na obejrzenie wybrzeża Irlandii Północnej od strony oceanu.
Po mojej lewej stronie, na samym jego końcu, widoczne są klify Fair Head...
 Po prawej zaś, widzę sławny mostek Carrick-A-Rede, po którym wciąż, każdego dnia przechodzą nowi turyści....
Choć moja wycieczka po Kinbane Castle się kończy, obracam się ku niej jeszcze raz.
Widzę, że jej prawy róg kiedyś zawalił się do morza.
Troszkę późno, bo w 1970 Rządy obu Irlandii przebudziły się i przejęły wszystkie historyczne ruiny i zamki od prywatnych właścicieli i w powolnym procesie zaczęły zabezpieczać je przed dalszą samoistną destrukcją.
Miejsce te ukryte jest w cieniu sławnych i tłumnie odwiedzanych Giant's Caseuway oraz Carrick-A-Rede a czy warto odwiedzić ruiny Kinbane Castle, oceńcie sami...
*********************************************
Lokalizacja:
Ballycastle BT54 6LP, Wielka Brytania
Koordynaty GPS:
55°13'37"N   06°17'29"W
Film:
Autor: Honcho Media 
MAPA:
*********************************************

6 komentarzy:

  1. Wspaniałe....Też uwielbiam takie przypadkowe odkrycia i odwiedzanie miejsc, których nie było w programie wycieczki. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Wojtku. Zgadzam się, takie niespodziewanie odkrycia, potrafią urozmaicić niejedną wycieczkę. Dzięki i pozdrawiam również.

      Usuń
  2. Oczywiście, że warto!!!
    Relacja z wycieczki i zdjęcia jak zawsze świetne. W szczególności podobają mi się zdjęcia szóste, siódme i dziewiąte licząc od końca, na których widać cały majestat tego niesamowitego górotworu,,,
    Uściski :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ewo za szczerość. Większość z fotek zrobiło Moje Szczęście.... Pozdrawiamy!!!!!!!!!!!!!1

      Usuń
  3. Mieszkam w Irlandii od 10 lat, a oglądając takie zdjęcia, jak te powyżej, ciągle na nowo urzeka mnie piękno tego kraju i jego bogatej historii.
    Bardzo interesujący sposób narracji. Mam nadzieję, że będzie Pan kontynuował reportaże ze swoich wycieczek.
    Pozdrowienia z Kilkenny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Anonimowy. Każdy z takich ciepłych komentarzy, zostawionych przez czytelników cieszy nas ogromnie. Obiecuję, że kontynuować będziemy, póki nie odwiedzimy wszystkich miejsc. Serdecznie pozdrawiamy!!!!

      Usuń