W zeszłym roku opisywałem Szlak Niebieski, który zaczyna się tuż koło Opactwa Glandelough a który prowadzi wierzchołkami Gór Wicklow.
W tym roku, gdy pogoda znacznie się poprawiła, postanowiłem przejść się Szlakiem Czerwonym, którego jeszcze nie przeszedłem, a który ze wszystkich szlaków zaczynających się z Upper Lake, jest najdłuższy, gdyż wynosi on aż 11 kilometrów i prowadzi wzdłuż wzniesień Gór Wicklow.
Na szlak zaprosiłem również swojego kamrata z pracy, Mariusza, który moje zaproszenie ochoczo przyjął.
Na szlak zaprosiłem również swojego kamrata z pracy, Mariusza, który moje zaproszenie ochoczo przyjął.
Gdy przybyliśmy nad Jezioro Upper Lake, od razu weszliśmy na szlak.
Maszerując raźno, podziwialiśmy wokół nas budzącą się do życia przyrodę.
Maszerując raźno, podziwialiśmy wokół nas budzącą się do życia przyrodę.
Trafiliśmy chyba na najlepszy moment, gdy rozkwitające listki na drzewach są tak świeżo zielone...
Część, przez którą właśnie maszerowaliśmy, łączyła się ze Szlakiem Pomarańczowym, przez dobre kilkaset metrów...
To jeden z lepszych punktów panoramicznych szlaku. Z lewej wznoszą się sosny które rosnąc na zboczu, są dla turystów niedostępne. Gęste krzaki jagód i wrzosów uniemożliwiają jakąkolwiek próbę wejścia na zbocze.
Z prawej natomiast, widoczna jest dolina Glandelough i jej zachodnie wzgórza.
Po pewnym czasie doszliśmy do rozwidlenia szlaków.
Ten nasz, Czerwony, skręcał o 360 stopni a Pomarańczowy dalej prowadził prosto.
To właśnie tutaj, na tym zakręcie, mieliśmy najlepszy widok na Jezioro Upper Lake.
To właśnie tutaj, na tym zakręcie, mieliśmy najlepszy widok na Jezioro Upper Lake.
Teren, jak na razie nie był technicznie zbyt trudny, ale wciąż mieliśmy pod górkę.
Kąt nachylenia nie był wielki, ale dawał się we znaki...
Kąt nachylenia nie był wielki, ale dawał się we znaki...
W czasie marszu rozglądaliśmy się ciekawie dookoła.
Wiosna, po bardzo wietrznych i zimnych miesiącach budziła się do życia, co nas bardzo cieszyło. Bure i szare kolory powoli znikały a pojawiały się inne, znacznie żywsze...
Wiosna, po bardzo wietrznych i zimnych miesiącach budziła się do życia, co nas bardzo cieszyło. Bure i szare kolory powoli znikały a pojawiały się inne, znacznie żywsze...
Znaleźliśmy nawet małe, torfowe bagienko. Tutaj w Górach Wicklow, zawsze trzeba pamiętać o tym, że podłożem jest torf, wiec niektóre z nich potrafią być bardzo niebezpieczne.
Wciąż zdarzają się przypadki, że takie małe bagienne oczka wciągają, jak ruchome piaski, nieostrożne zwierzęta...
Wciąż zdarzają się przypadki, że takie małe bagienne oczka wciągają, jak ruchome piaski, nieostrożne zwierzęta...
To chyba najlepszy dowód, aby zobaczyć co się kryje pod korzeniami traw i krzewów tutejszej roślinności: pod warstwą trawy znajdziemy tutaj tylko torf...
Tabliczka w kopana tuż przy drodze informowała nas o tym, że weszliśmy na teren Parku Narodowego.
W samym lesie, pomimo licznych zakrętów oraz innych ścieżek, nie mamy możliwości aby się zgubić, gdyż co kilkadziesiąt metrów odpowiednie kierunkowskazy pilnują, aby turyści nie pobłądzili na tak wielkim leśnym obszarze.
Wydawało nam się, że przed nami jeszcze wiele do zobaczenia i choć droga wciąż pięła się pod górkę, zanadto nie przejmowaliśmy się tym. Widoki przed nami zachęcały nas do wysiłku i krok za krokiem szliśmy tylko do przodu.
Niestety, czekały nas dwie niemiłe niespodzianki: pierwsza to mgła, którą zobaczyliśmy na wyższych wysokościach, do których niezmiennie podążaliśmy.
Druga to karczowisko. Rozciągało się daleko hen, może z trzy kilometry do przodu, znacznie psując nam widoki i to z powodu tej wycinki lasu, Szlak Czerwony był nieczynny przez dwa lata.
Choć po lewej stronie nie było nic oprócz ściętych pni, prawa strona prezentowała się znacznie lepiej.
Właśnie dzięki temu mogliśmy zobaczyć jak gesty może być las: bardzo nisko i gęsto zwisające korony drzew iglastych, uniemożliwiały przejście przez nie człowiekowi.
Chwilę potem byliśmy jeszcze bardziej zaskoczeni: gdybyśmy musieli z jakiejś przyczyny przedzierać się przez tą gęstwinę, po pół metrze na pewno byśmy utknęli...
W dalszym ciągu parliśmy do przodu, wchodząc ponownie w strefę lasu.
Po krótkim odpoczynku, w którym Mariusz uzupełnił witaminy, szliśmy dalej.
Zauważyliśmy, że nasze otoczenie troszkę się zmieniło: pobocze wyglądało na bardziej "poszarpane", nie istniało coś takiego jak regularne zbocze a mech porastał wszystko dookoła, sprawiając jak byśmy weszli w świat jakiejś bajki...
Chwilę potem wyszliśmy na drugie karczowisko. Tutaj nasze widoki, dzięki mgle, znacznie się zmniejszyły. Może i dobrze, bo widok wyciętego lasu psuje nasz nastrój...
Druga to karczowisko. Rozciągało się daleko hen, może z trzy kilometry do przodu, znacznie psując nam widoki i to z powodu tej wycinki lasu, Szlak Czerwony był nieczynny przez dwa lata.
Właśnie dzięki temu mogliśmy zobaczyć jak gesty może być las: bardzo nisko i gęsto zwisające korony drzew iglastych, uniemożliwiały przejście przez nie człowiekowi.
Po krótkim odpoczynku, w którym Mariusz uzupełnił witaminy, szliśmy dalej.
Kiedyś służyły jako podkład torów kolejowych tutejszych kopalni lecz dzisiaj pomaga turystom przejść przez trudny teren...
Szczerze mówiąc, gdyby była większa mgła, moglibyśmy się bardzo szybko zgubić.
Na przeciw nas pojawił się turysta podążający tą samą trasą, lecz w odwrotnym kierunku. Zobaczyliśmy go w odległości może z około 30 metrów.
Mgła była dość gęsta, więc żadnych klifów nie widzieliśmy, więc nie wiedzieliśmy w którą stronę mamy iść tak, aby było to dla nas bezpieczne.
Po krótkim wahaniu, postanowiliśmy schodzić w dół, śladem wyschniętego strumienia...
Teraz widać znacznie więcej i już wiemy, że znak, który widzieliśmy wcześniej, nie kłamał...
Nie martwiliśmy się tym, gdyż było na co popatrzeć.
Nie mogłem uwierzyć, że tuż nad skrajem klifu ktoś zbudował punkt obserwacyjny dla turystów przemierzających Szlak Biały. Parę lat temu miałem obawy czy barierka wytrzyma napór ciekawskich, lecz obawy najwidoczniej były płonne...
Czasami mam wrażenie, że tylko My zwiedzamy ten kraj :)
Położony nad skrajem klifu, umożliwia nam obejrzenie panoramy doliny.
Z lewej można zobaczyć panoramę wodospadu oraz część Szlaku Białego...
Jeszcze rok temu nie było drewnianych kładek, prowadzących poprzez gęsty las na sam dół doliny.
Teraz kładka istnieje i na pewno będzie sporym ułatwieniem dla osób, które przemierzają szlak Niebieski
Ma się wrażenie, że kładka prowadzi wprost do jeziora...
Okazało się, że nasze fotograficzne obiekty wcale nie boją się ludzi a na nasze zbytnie podejście reagują spokojnym odejściem.
Polować na nie nie wolno, lecz gdy stado jest zbyt duże i jeśli powodują znaczne szkody w gospodarstwach, obgryzając na przykład sadzonki młodych drzewek, pracownicy leśni mają zgodę na odstrzał kilku sztuk. Ilość stada jest stale monitorowana.
W końcu zbliżyliśmy się do Czarcich Schodków. Tak je nazwałem i nie bez powodu. Stopni jest wiele: bo aż 578!!! My schodzimy w dół, więc nie jest to jeszcze tak bolesne, jak wchodzenie, jednak kolana i łydki pod koniec trasy nieźle nas bolały.
Przeszliśmy 11 kilometrów, zobaczyliśmy Dzikie Kozy, mieliśmy trudne warunki wizualne ale to wszystko pokonaliśmy. Tym samym za towarzystwo dziękuje Mariuszowi. To był fajny dzień!!!!....
Szlak Czerwony i Niebieski, Góry Wicklow, Irlandia
MAPA:
Miło było powspominać cudowne Upper Lake i miejsce, skąd zaczynają się szlaki. Chciałbym kiedyś ten szlak zaliczyć...Zaszokowały mnie te karczowiska.. Smutny widok.Ostatnio sporo wędrowałem po Świętokrzyskich i Gorcach. W tych górach taki widok byłby w ogóle nie do pomyślenia,nawet poza terenem parków narodowych. Jeśli gdzieś wycinają, to tu i tam pojedyncze drzewa, a nie całe obszary. Dlaczego tak się dzieje w Górach Wicklow?
OdpowiedzUsuńHej Wojtku. Szczerze mówiąc nie wiem. Nie wgłębiałem się w temat, lecz zawsze na miejscu karczowisk sadzone są nowe drzewka, więc podejrzewam, że jest to planowane. Jednakże szlaki są cudowne i każdego roku wkraczam na nie, aby się rozruszać po zimie. Widoczki są świetne, co zresztą chyba widać po zdjęciach. Znając Twoją miłość do Irlandii, w 90% obstawiam, że jeden ze szlaków obejrzysz na własne oczy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy Cię Wojtku
świetna wędrówka i widoki.
OdpowiedzUsuńPS. Też często spotykam samych Polaków gdy coś zwiedzam lub wędruję :)