środa, 31 grudnia 2014

Post No.101: Drugi Rok za Nami...

Minął już drugi rok Naszej skromnej działalności. Rok przedziwny lecz chyba udany. 
Przejechaliśmy około 15.ooo kilometrów po Zielonej Wyspie, starając się przedstawić Wam najlepiej jak można miejsca, które również możecie odwiedzić. Niestety, w roku zeszłym, nie udało nam się spędzić czasu poza domem dłużej nić dwie doby, w zasadzie były to wycieczki weekendowe. Jak to w życiu bywa, los pisał Nam inny scenariusz niż ten, który staraliśmy się sami ułożyć. Choroba żony i późniejsza operacja, które były dla nas wszystkich wielkim szokiem, przyszły akurat wtedy, gdy mieliśmy mieć najlepszy urlop w roku. Tym samym, paradoksalnie jeszcze bardziej zaczęliśmy doceniać swój czas, gdy jesteśmy razem, obok siebie i podążamy gdzieś, gdzie czeka na nas przygoda. Nie ważne, że jesteśmy w trasie dzień czy dwa, ale ważne jest to, że razem zwiedzamy kraj, który stał się naszym domem.
Pomimo weekendowych wypadów, mieliśmy parę chwil, które teraz, w zimnym okresie wciąż wspominamy. Jedną z nich była wyprawa do jedynego Kanionu w Irlandii, o którym wciąż wielu nie wie, że takowy istnieje. Wyprawa ta była chyba pierwszą i jedyną w naszym życiu, gdzie czuliśmy się jak dawni, prawdziwi poszukiwacze, którzy odkrywają nieznane ziemie. Przedzieraliśmy się przez krzaki, w błocie, gdzie na głowy spadały nam wszelakiego typu małe, wielonożne stworzonka z pająkami włącznie, nie będąc do końca przekonani, czy aby podążamy do celu, gdyż nawet Google Earth ominął ten skrawek ziemi skrzętnie ukrywając ten przepiękny skrawek Zielonej Wyspy.
Następnym takim miejscem, w którym czuliśmy się wyjątkowo, były okolice klifów Slieve League. Odnaleźliśmy w nim chyba cały urok Irlandii pod każdym względem: historycznym i krajobrazowym. To dawna wioseczka o nazwie Port, w której prawdopodobnie zbudowano pierwszy port dla statków w hrabstwie Donegal. Miejsce urokliwe i jednocześnie smutne, gdyż do dnia dzisiejszego wciąż możemy zobaczyć tam ruiny dawnej wioski, która opustoszała w czasach Wielkiego Głodu.
Okoliczne klify choć nie wysokie, są piękne. Dodatkowo mała plażyczka, cisza i spokój, sprawiają, że nawet okoliczne zwierzęta, ulegają urokowi tego miejsca...
Jednym z miejsc, które zrobiło na mnie wrażenie, jest Foyne Flying Museum, gdzie możemy zobaczyć nie tylko replikę pierwszego samolotu pasażerskiego, który lądował w Irlandii po długim locie z Ameryki Północnej, ale również poczuć atmosferę jaka towarzyszyła tym podróżom, gdy cały świat pasjonował się nowymi rekordami szybkości i pokonywanych odległości.
Niestety w czasie naszych podróży do podobnych miejsc jak te muzeum, zauważyliśmy, że nowe pokolenie zupełnie już się tym nie interesuje. Trochę szkoda, lecz chyba i rodzice są winni takiego stanu rzeczy. Gdyby zamiast nowego androida, pokazać dzieciom czas przeszły, który w Muzeach został zatrzymany, może w dzieciakach obudziło by się coś, co nowa technologia zabija.
Ja z przyjemnością patrzyłem na stare mapy, silniki czy też z zainteresowaniem patrzyłem na starą kabinę pilotów, w której dwóch pilotów dbało o bezpieczeństwo pasażerów, ręcznie nawigując na bezmiarach Oceanu, bez żadnego GPS-a i lądując tam, gdzie wcześniej planowano.
W naszych wyprawach poznaliśmy wielu, wielu ciekawych ludzi. Od właścicieli B&B, w których nocowaliśmy, po artystów i hobbystów, którzy dumni ze swoich zbiorów, tworząc prywatne muzea pokazują je wszystkim chętnym. Jest to tym bardziej wielkie, że nie otrzymują oni żadnego finansowego wsparcia ze strony Rządu oraz państwowych instytucji muzeom podobnych.
Post No.60
Post No.80
Post No.67
Na podstronie "Irlandia-mapa" stworzyłem internetową mapkę Irlandii z zaznaczonymi punktami oraz ze zdjęciem danego, opisanego przez nas miejsca. Ma to za zadanie ułatwić Wam odnalezienie położenia, gdyby ktoś z Was, kiedyś był w poszczególnych obszarach Zielonej Wyspy. To samo dotyczy podstrony "Spis I GPS". Oprócz zdjęcia, umieściłem koordynaty GPS, które poprowadzą Was do danego punktu oraz numer posta, który powinien ułatwić wam odszukanie w archiwach wszelkich, zawartych informacji o danym terenie.
Stali czytelnicy zapewne zauważyli, że do postów dołączam archiwalne zdjęcia, ze strony National Library of Ireland. Są, moim zdaniem, wyjątkowym dodatkiem ukazującym przeszłość z miejsc, w których byliśmy w trakcie naszych podróży.
Main Street, Maynooth, Co. Kildare
Z lubością przedstawiam fotografię Roberta French'a.
Osoba ta była głównym fotografem Williama Lawrenc'a, przedsiębiorcy, który otworzył własne studio w Dublinie w latach ubiegłego stulecia. Robert French, przemierzył Irlandię  wzdłuż i w szerz, wykonując ponad 30.000 zdjęć. To przeogromna liczba. Trzeba pamiętać, że w tamtych czasach zdjęcia uwieczniano na specjalnych kliszach, więc Robert French zapewne podróżując, musiał mieć przy sobie sporych rozmiarów tobołek... 
Glendalough, Co.Wicklow
 Zachęcam Was do przekazywania Nam namiarów swoich miejsc, które odwiedziliście a których my jeszcze nie opisaliśmy. Zachęcam Was również do umieszczania swoich fotek z podróży, które będą umieszczone w podstronie pod nazwą "Foto czytelników".
Wysyłajcie je proszę na mojego emaila:
piotr.janasz74@gmail.com
Jaki będzie rok 2015?
Nikt tego nie wie. My wiemy na pewno, że w dalszym ciągu będziemy starali się opisać nowe miejsca, aby przybliżyć je tym, którzy chcieliby kiedyś pozwiedzać Irlandię. W dalszym ciągu będziemy szukać nowych miejsc, robić zdjęcia, szukać zdjęć archiwalnych i legend związanych z danym obszarem.
Niestety nie mogę obiecać, że będę umieszczał posty co tydzień. Obowiązki które mam, uniemożliwiają takie rozwiązanie, które stosowałem dotychczas i proszę wybaczcie mi za to.
Jednakże posty się będą pojawiać, zapewniam.
Tym samym życzymy Wam udanego Sylwestra oraz Świetnego Nowego 2015 roku. Niech spełnią się Wasze marzenia, te duże i te maleńkie i bądźcie przede wszystkim zdrowi, uśmiechnięci, pełni życia. Wszystkiego Dobrego!!!!
*********************************************


czwartek, 18 grudnia 2014

Post Świąteczny: Święta, święta...

Kochani.
Już wkrótce nadejdzie wspaniały czas, gdy wszyscy podzielą się opłatkiem i siądą przy wigilijnym stole. Najmłodsi w wielką niecierpliwością będą rozpakowywać prezenty od Świętego Mikołaja a starsi, przy wigilijnych potrawach, nucić nie tylko polskie kolędy. To będzie czas pojednania, Nadziei i  Miłości, mam nadzieje, że dla wszystkich z Was. Dlatego już teraz, w gorącym okresie zakupów i wielkiego sprzątania, pragniemy Wam złożyć nasze życzenia.
Niech radość i szczęście zagości w Waszych sercach, gdyż ponownie nam się Syn Boży rodzi!!!
Niech Magiczna Noc Wigilijnego Wieczoru przyniesie Wam spokój i oddech od problemów, niech Anioł zniesie Wam z Nieba wzajemną bliskość i Miłość....
Specjalne ciepłe życzenia, chcemy przesłać tym, którzy Nas czytają, a w szczególności Wojtkowi, który od dwóch lat, co post, zostawia komentarze, dzięki Niemu wiemy, że ktoś nas czyta... :-) Niech Tobie Wojtku spełnią się marzenia i mamy nadzieje, że w 2015 roku uda się Tobie zwiedzić jakiś kawałek Zielonej Wyspy...
Specjalne życzenia chcemy przesłać dla tych, których z przyjemnością linkujemy, a więc dla wszystkich blogerów, którzy opisują Irlandię. I tak cieplutkie życzonka, z kawałkiem opłatka ślemy dla Ewy z bloga "Naprzeciw Szczęściu". Życzymy Tobie Ewuniu wielu udanych wypadów, zdrowia a przede wszystkim, aby nigdy, przenigdy nie gasł ci z Uśmiech z twarzy. :-) . Gratulujemy napisania 300 postów!!!
***
Osobne, lecz również ciepłe życzonka ślemy Mikasi, która zasługuje, moim zdaniem, na Blogowego Pulitzera. Mikasiu, życzymy wielu przygód, słonecznych dni i poznania wielu ciekawych ludzi w Irlandii. Oczywiście w życzeniach załączamy opłatek....
Równie gorące życzenia chcemy przesłać dla Marty Wieszczyckiej, która prowadzi dwie strony o Irlandii: Europejskie Stowarzyszenie Dziedzictwa Celtyckiego oraz Zieloną Irlandię. Życzymy Tobie zdrowia i równie wielkiej energii, którą wkładasz w opisywaniu Irlandii. Mamy również nadzieję, że spełnią się Twoje marzenia....
 Osobne i bardzo szczere życzonka wszelkiej pomyślności ślemy dla Piotra Sobocińskiego, którego mieliśmy okazję kiedyś poznać. Piotr prawdopodobnie jako pierwszy zaczął opisywać Irlandię i wszelkie posty zamieszcza na swojej stronie Around Ireland. Mamy nadzieje, że wkrótce wrócisz z tematami, gdyż Blogowa Irlandia, bez Ciebie już nie jest taka sama. Życzymy Tobie, Piotr, zdrowia oraz wielu, wielu klientów, i jeszcze więcej przejechanych kilometrów!!!!
W naszych życzeniach nie pominiemy Dublinii, która już od ośmiu lat opisuje wszystko, co zaobserwuje na Zielonej Wyspie. Gratulujemy Jubileuszu oraz życzymy dalszych, jakże udanych, postów. Niech Słoneczko Tobie świeci każdego dnia a Mikołaj niech dostarczy najwspanialszy prezent, jaki tylko sobie wymarzysz.
Pokonania wielu kilometrów w Nowej Pasji życzymy Ćwirkowi, ze strony www.wrobels.pl.
Ćwirek nie tylko opisuje Irlandię, ale również zaczął przygodę z bieganiem, co tylko dowodzi, że biegać każdy może. Życzymy Ci Ćwirku kontynuowania przygody, oraz wygrania Maratonu.
Ale przede wszystkim życzymy szczęścia,spokoju i radości w sercu!!!!
Specjalne i ciepłe życzonka dla Irlandii po Polsku!!! Tematy historyczne, związane z Irlandią nie należą do łatwych tym bardziej, że jesteśmy Polakami. Jednak strona ta opisuje fakty historyczne tak świetnie, że  nie warto sięgać po książki. Życzymy jeszcze wielu takich postów ale przede wszystkim życzymy zdrowia i Anielskiego spokoju, spędzenia jak najwięcej chwil w rodzinnym gronie i wielkiego apetytu!!!!
Ciepłe i szczere życzonka ślemy do Piotra, który prowadzi najfajniejszy i najzabawniejszy blog, jaki dotychczas czytałem. To Ignormatyk na emigracji. Rozbawia i daje do myślenia, a za uśmiech, który się pojawiła na naszych twarzach dzięki Tobie, po prostu dziękujemy. Życzymy samego szczęścia i radości dla Ciebie oraz Twojej rodziny!!!!
Specjalne życzonka dla Slavecka, który prowadzi Blog polski z Irlandii.
Wraz z opłatkiem, ślemy życzonka spełnienia marzeń w zdrowiu i ogólnym, rodzinnym szczęściu. Niech radość wypełnia Twe serce codziennie!!!
Udanych Świąt w najbliższym gronie życzymy Patrycji , która opisuje Irlandię na swojej stronie w postaci bardzo ciekawych własnych zdjęć. Życzymy Tobie, Patrycjo, aby Twoja miłość do drugiej osoby trwała wiecznie! Życzymy radosnego wieczoru Wigilijnego wraz najbliższymi, wspaniałych zdjęć oraz zdrowia, przede wszystkim!!! Chciałbym Wam wszystkim również podziękować za Wasze posty. Wiem i rozumiem, jak czasami ciężko znaleźć nowy temat, jak ciężko go opisać a jednocześnie Was podziwiam.
***
Was wszystkich chcę jednocześnie przeprosić za swoją nieobecność w ostatnich dwóch miesiącach. Niestety malowanie domu tuż przed Świętami to nie najlepszy pomysł, i choć efekt jest, to jednak poniesiony został innym kosztem: internet i laptop poszedł na bok...

Życzymy Wam wszystkiego najlepszego w 2015 roku.
A dla naszych czytelników specjalne życzonka:

Wigilijna Święta Noc,
Od opłatka bije blask, ale gdzieś tam ulicami, 
Krążą ci, co są dziś sami,
Pusty talerz dostawiamy, może zbłądzą pod nasz dach?
Wigilijna Święta Noc,
Niesie łaskę w każdy dom,
Serca swoje otwieramy
Dla tych, którzy są dziś z nami
I z czułością wspominamy tych, 
Co już odeszli stąd.
Niech nadchodzące Święta Bożego Narodzenia
Będą czasem spokoju i szczęścia, radości przeżywanej w gronie najbliższych 
Oraz wytchnienia od codziennych obowiązków.
Niech Nowy Rok .... przyniesie wszelką pomyślność
I pozwoli na spełnienie najskrytszych marzeń.



Do siego Roku!!!

niedziela, 7 grudnia 2014

Post No.100: Tunele Caha Pass i Molly Gallivan's.

Jadąc naszym autem drogą N71 z Glengariff do Kenmare, prowadzącą przez dwa hrabstwa Cork i Kerry, przemieszczamy się trasą, która prowadzi przez przełęcz o nazwie Caha Pass. W czasie naszej jazdy, natrafiamy na tunele, które zostały wydrążone ludzką ręką a tym samym zostały naturalnie wkomponowane w otaczającą panoramę.
Oto pierwszy i zarazem najdłuższy z nich:
Tunele zostały zbudowane w czasach Wielkiego Głodu. Większość Irlandczyków w tym czasie zaczęła emigrować do Ameryki Północnej, więc urzędnicy hrabstw Cork i Kerry postanowili w końcu połączyć drogę łączącą oba hrabstwa, tym samym chcąc zapewnić pracę najuboższym wyspiarzom i zapobiec masowej emigracji.
Robert French, Library of Ireland
Najdłuższy z tuneli wynosi około 200 metrów a cała długość tunelu, jak wspomniałem wcześniej, wykuwana była ręcznie. Jadąc od południa, tuż przy samym wjeździe do tunelu, możemy dostrzec ruiny jakiegoś domu. Niestety duży ruch na tej drodze nie pozwalał nam na wykonanie zdjęcia, więc posłużyłem się zdjęciem wykonanym w Google Map.
Google Map
To pozostałości dawnego gospodarstwa. Porównując zdjęcie archiwalne oraz dzisiejsze, możemy zauważyć ten sam głaz stojący po prawej stronie drogi, jak również wciąż istniejący, ułożony z kamieni murek.
Robert French, Library of Ireland
Tuż za tunelem zrobiliśmy sobie przerwę w podróży, zatrzymując się na istniejącym poboczu. Panorama roztaczająca się za nim, urzeka...
Przez kilkanaście minut patrzyliśmy, jak przez wydrążony otwór przejeżdżają samochody...
Staliśmy i patrzyliśmy tak samo, jak kiedyś, ktoś, w tym samym miejscu....
Robert French, Library of Ireland
Obserwując okoliczny teren zauważamy, że za dwoma zakrętami istnieją jeszcze dwa "wydrążenia" w skałach przez które przejeżdżają samochody.
Oczywiście, wkrótce potem i my, ruszając dalej, pokonujemy owe tuneliki. 
Wrażenie z jazdy jest pozytywne, zresztą sami zobaczcie:
To była następna naturalna przeszkoda dla tych, którzy musieli połączyć drogę łączącą dwa hrabstwa.
Postanowiono nie wysadzać w powietrze całości, tylko przekuć się na wylot skał. 
Efekt możemy podziwiać do dnia dzisiejszego.
Robert French, Library of Ireland
Oczywiście pierwowzór wyglądał troszkę inaczej: był o wiele węższy, o szerokości jednego samochodu. Wraz z rozwojem transportu drogowego, przekucia poszerzono, umożliwiając tym samym przejazd każdego pojazdu o różnych gabarytach...
Robert French, Library of Ireland
Robert French, Library of Ireland
http://bonane.com/
Kilkadziesiąt metrów dalej, pojawia się następny i za razem ostatni z tunelików.
Również i ten, z biegiem czasu i wzrostem liczby przejeżdżających samochodów, został poszerzony.
Niestety ze względu na brak pobocza, ponownie musiałem skorzystać z Google map, aby móc pokazać istniejące zmiany.
Robert French, Library of Ireland
Nieco dalej, gdy pokonaliśmy kilkukilometrowy zjazd z przełęczy, po lewej stronie drogi ukazała się nam tablica. Jednocześnie po prawej, wyłonił się mały kompleks budynków zbudowanych z kamienia. To domek Molly Gallivan's Cottage. 
Pierwszy raz pojawiliśmy się w tym miejscu, parę lat temu. I wciąż tu wracamy.
Domek Molly roztacza wokół siebie jakąś fajną aurę i czujemy ją za każdym razem, gdy tu jesteśmy. 
Przez miesiące naszej nieobecności, troszkę się tutaj zmieniło: stary, czarny samochód osobowy zniknął, ustępując miejsca ciężarówce...
Jednakże dopiero w tym roku odkryliśmy, że domek Molly Gallivan's, który obecnie znajduje się w odległości kilku kilometrów od tunelów, to ten sam, który kiedyś stał przy wlocie do jednego z nich!
Robert French.  Library of Ireland
http://mollygallivans.com/
Ze względu na duży ruch panujący na drodze, postanowiono rozebrać domek i przenieść go kilka kilometrów dalej tam, gdzie parkowanie aut nie przeszkadzało by w ruchu pojazdów. Domek szczegółowo odbudowano i dzisiaj jest jedną z najważniejszych atrakcji turystycznych hrabstwa Kerry. Lecz kim była Molly, że tak pieczołowicie zachowano jej domek? Molly Gallivan była symbolem zaradności w najgorszym okresie dla Irlandii, w czasie Wielkiego Głodu. Gdy umarł jej mąż, została sama z siódemką swoich dzieci, które trzeba było nakarmić. Pracy nie było, a jedyną dostępną w owym czasie w hrabstwie Kerry była praca przy budowie tuneli i to wyłącznie dla mężczyzn.
Molly jednak nie poddała się. 
Choć sama, ta zaradna kobieta postanowiła sprzedawać produkty rolne, które skromne plony zbierała ze swojego poletka.  Na początku sprzedawała je  robotnikom pracującym przy tunelu, a potem wszystkim tym, którzy zatrzymywali się przy jej domku, gdy droga była już otwarta.
Robert French.  Library of Ireland
http://mollygallivans.com/
W dniu dzisiejszym Molly Cottage wszystkim odwiedzającym turystom oferuje przede wszystkim wszelakiego typu pamiątki: od świeczuszek po obrusiki. Tego wszystkiego jest tak mnóstwo, ze nie sposób wymienić. Całość zajmuje parę pomieszczeń a wszystko to w atmosferze lekkiej celtyckiej muzyki, którą słychać z niewidocznych głośników...
 Na "zapleczu" Molly Cottage oferuje swetry, czapeczki, płaszcze a nawet serwetki.
Jest tego wszystkiego wprost tak wiele, że nie starczyło by mi czasu, aby wszystko opisać.
Niech więc wystarczą zdjęcia:
 Choć powinniśmy jechać dalej, postanawiamy obejrzeć szlak historyczny, przeznaczony dla chętnych, którzy chcą dowiedzieć się czegoś więcej o życiu Molly. Zanim na niego wejdziemy, informujemy właściciela, który ucieszony wręcza nam małą broszurkę. Szlak ten jest zupełnie za darmo. Aby na niego wejść, trzeba udać się na lewo od wejścia do sklepu do stojącego nieco na uboczu domku. To Sala Audio, nowość w tym miejscu. Wkraczamy do środka i zaskoczeni widzimy, że w domowym kominku płonie ognisko. Za opał służy tutejszy torf, więc zapach dymu unoszącego się z nad płomieni jest bardzo charakterystyczny...
Nad kominkiem rozwieszona jest plansza, na której oglądamy film przedstawiający historię życia Molly. Oprócz starych zdjęć, dzisiejsi aktorzy w sposób bardzo realny przedstawili przeszłość, ukazując nam twarde warunki codziennego życia w dawnych gospodarstwach Irlandii.
Po filmie, ruszamy na szlak. Droga prowadzi lekko pod górę...
Pierwszym punktem jest mała zagroda, która była w zasadzie najważniejsza dla Molly. Mieszkały w niej wszystkie zwierzęta takie jak osiołki, kury, krowy i kaczki. Plony tych zwierząt pozwalały na przetrwanie: jajka, mleko i mięso były przetworami, które Molly sprzedawała turystom...
Mogliśmy na żywo obejrzeć dwa osiołki, które pasły się na małym skrawku pola. Te sympatyczne zwierzęta, służyły Irlandczykom przede wszystkim jako zwierzęta pociągowe. Choć może szybkość tych czterokopytnych nie była wielka, przysłużyły się wyspiarzom tak wielce, że wielu z nich do dzisiaj trzyma je w zagrodach z sympatii i w podzięce...
Jednak opieka nad tymi zwierzętami wymagała od właścicieli wielkiej odpowiedzialności. W takim przypadku Molly nie miała Świąt, Wolnych Niedziel czy wolnych dni od pracy. Dzień w dzień, o określonych porach dnia, trzeba było sypać paszę lub sprzątać w zagrodzie...
Molly zajmowała się również pędzeniem bimbru. Było to oczywiście nielegalne ale dochodowe.
W pewnej odległości od domu Molly fermentowała ziemniaki lub jęczmień a produktem był wysoko procentowy napój, który dostarczała do okolicznych Pubów. 
Na szlaku możemy również zobaczyć zagrodę dla owiec, która również zajmowały istotne miejsce w życiu Molly. W zagrodzie tej, z pomocą sąsiadów, owce były strzyżone a z wełny Molly robiła swetry i ubrania, nie tylko na własne potrzeby...
Oczywiście ważnym aspektem był torf. Nieoceniony opał, dzięki któremu można było ogrzać dom i ugotować strawę. Niestety wydobycie i użycie torfu, to proces długotrwały. Najpierw należało torf wykopać, co nie było zadaniem łatwym: nasiąknięty wodą, wymagał wprawy i niezłej siły....
 Następnie należało torf położyć na ziemi, aby woda zeszła z wykopanej części, potem ułożyć w kopczyki. Słońce i wiatr dokonywały reszty. Wysuszony torf nadawał się do palenia. 
Naszym oczom ukazał się również dawny domek, w którym kiedyś mieszano. Są to oczywiście ruiny domu z czasów Wielkiego Głodu. Szlak specjalnie prowadzi tuż koło niego, gdyż chciano pokazać, na jakim metrażu kiedyś się żyło. Dzisiaj zwykłe 54 metry kwadratowe w domach uważane jest za średnią, lecz co możemy powiedzieć na te parę metrów, które zobaczyliśmy na własne oczy? 
A gdzie miejsce na stół, a gdzie na łóżko? 
http://mollygallivans.com/
Okolica, w której znajdowaliśmy się teraz, była miejscem w którym żyli celtyccy Druidzi. 
Byli to starożytni kapłani, którzy przewodzili obrzędom religijnym oraz przepowiadali przyszłość, udzielali się politycznie oraz uczyli młodsze pokolenia. Zajmowali się również astronomią. To właśnie tutaj, dzięki dawnym Druidom i ich obliczeniom, możemy zobaczyć na własne oczy dawny kalendarz słoneczny, który składał się.... z dwóch kamieni!!!
Ustawione od siebie w odległości 50 metrów, były tak ułożone, że czubki z nich stykały się, gdy patrzyliśmy na nie z pewnego punktu. W dniu 21 czerwca na przecięciu linii ustawiało się słońce. Tylko w tym jednym dniu!!! Gdy to się stało, Druidzi wiedzieli, że to najdłuższy dzień w roku!
Dzięki ułożeniu kopca na odległym wzgórzu, w dniu 5 grudnia, gdy słońce pokrywało kopiec, Druidzi wiedzieli, że rozpoczyna się Celtycki Rok. Dzień ten nie należał do roku poprzedniego ani do roku następnego. Był dla samego siebie.
Uważano, że to w tym dniu, za pomocą magicznych wizji, można było szukać kontaktów z zaświatami. Celticki Rok - nazwany Samhain, był najważniejszym świętem dla Druidów, który przetrwał do dnia dzisiejszego, zwany potocznie Halloween. 
Nasz szlak prowadzi tym razem w dół zbocza, wprost na parking. Lecz to nie wszystko, co możemy zobaczyć. Aby przetrwać Molly musiała również zajmować się polem, na którym rósł jęczmień i owies. Owies był uprawiany jako pasza dla osiołka a jęczmień Molly mieliła na mąkę do pieczenia oraz do wyrobu nielegalnej whisky. 
 Oprócz tego Molly zajmowała się pszczołami, dzięki którym miała miód oraz sadem, z owocami na przetwory. Słowem dzień Molly Gallivan wypełniony był różnymi zadaniami, od świtu do nocy. 
Właścicielami Molly Gallivan's jest rodzina O'Sullivan, która w roku 1999 kupiła dawny domek Molly i spełniając swoje marzenia, pokazuje nowym pokoleniom sposób życia swoich przodków.
Wkładając cały swój zapał oraz serce, stworzyli cienką nić, która nierozerwalnie łączy teraźniejszość z przeszłością....
Oto oficjalna strona Molly Gallivan Cottage:
Czy im się to udało? Na pewno tak. Tłumy odwiedzające codziennie Cottage są tego najlepszym dowodem. A wszystko zaczęło się od Molly Gallivan's i Tuneli wydrążonych w skale...
Library of Ireland. Autor: Robert French
Library of Ireland. Autor: Robert French.  
My niestety zostawiamy za sobą dolinę Druidów oraz Molly Gallivan Cotage. Przed nami następny cel podróży...
*********************************************
Lokalizacja:
Caha Pass, Co.Kerry, Ireland
Koordynaty GPS:
51°47'3.06"N   09°35'13.31"W
Film:
MAPA:
*********************************************
Lokalizacja:
Raleigh Bonane, Kenmare, Co.Kerry, Ireland
Koordynaty GPS:
51°48'11.10"N   09°33'33.0"W
Film:
Autor: Molly Gallivan's
MAPA:
*********************************************