Skellig Michael - wyspy bliźniaczki, wpisane na światową Listę dziedzictwa UNESCO w 1996 roku, położone są 12 kilometrów od zachodnich wybrzeży hrabstwa Kerry,
To jedno z trzech miejsc ujętych na tej liście, położonych na Zielonej Wyspie.
Dwa z nich opisałem we wcześniejszych postach:
Dwa z nich opisałem we wcześniejszych postach:
Pierwsze położone na wybrzeżu Irlandii Północnej to Giant's Causeway, które opisałem tutaj,
Giant' Causeway, Co.Antrim, North Ireland |
natomiast drugim miejscem jest grobowiec korytarzowy położony niedaleko Dublina, w dolinie Boyne Valley - Newgrange, który opisałem tutaj
Newgrange. Co. Meath, Ireland |
Zapragnęliśmy zobaczyć wyspy Michael Skellig, mając cichą nadzieję, że oprócz samych wysp uda nam się "ustrzelić" fotkę z ptakiem, na którego polujemy już od lat dwóch. To Maskonur - mały, sympatyczny ptaszek, który przebywa w Irlandii w określonych porach roku.
Na odkrycie wysp wyruszyliśmy z miasta Portmagee, gdzie przy miastowym nabrzeżu znajdują się firmy oferujące dotarcie na Michael Skellig. Każdego dnia, w zależności od pogody, o godzinie 10.00 wypływają łodzie z turystami. Cena biletu to 30€ od osoby i choć wydaje się to dużo, to trzeba zrozumieć koszty własne, które ponoszą właściciele łodzi, gdyż podróż na wyspę trwa bowiem 45 minut, natomiast samo zwiedzanie wysp jest za darmo.
W końcu wypłynęliśmy. Choć pogoda tego dnia nie zafundowała nam słoneczka, było dość pogodnie. Z przyjemnością patrzeliśmy na oddalające się kolorowe domki miasteczka Portmagee...
Z wielką cierpliwością siedzieliśmy w łodzi, patrząc jak powoli, minuta za minutą zbliżaliśmy się do wysp. Pomimo dość dobrej pogody, Atlantycki wiatr potrafił przebić się przez nasze kurtki.
Od czasu do czasu mijały nas ptaki o dość charakterystycznym upierzeniu, które z wielką gracją leciały tuż nad falami oceanu, szukając dla siebie pożywienia. To Głuptaki. Chociaż na zdjęciu tego nie widać, to spory ptak, znacznie większy od dzikich kaczek....
Wkrótce będziemy mieli okazję poznać całą jego rodzinę, która zamieszkuje jedną z wysp Michael Skellig.
W końcu i my przybywamy na miejsce. Wszyscy będący na łodzi wstają i robią fotki. Niestety ruch fal uniemożliwia wykonanie ostrego zdjęcia a jednocześnie strasznie ciężko skupić się na aparacie, gdy przed sobą ma się tak fantastyczny widok...
Na zboczach wyspy widać kamienne schodki, które prowadzą na szczyt. Takowych schodków jest znacznie więcej: zbudowane zostały z trzech stron wyspy a każdy z tych schodkowych szlaków posiada ponad 600 stopni. To pozostałości po dawnych mieszkańcach wyspy, na której wybudowano .... klasztor.
Niestety, kapitan naszego stateczku poinformował nas, że ze względu na wysokie fale, nie jest w stanie przybić do nadbrzeża, gdyż istniało ryzyko uszkodzenia naszego środka transportu. No i radość z wycieczki minęła. Chyba nie tylko w nas samych, gdyż obok nas przebywały jeszcze trzy takie łodzie z turystami.
Przyjmuje się, że klasztor wybudowano w VI wieku. Należało by chyba podziwiać mnichów, którzy pragnęli spędzać życie w takim odosobnieniu, choć istnieje możliwość, że powodem zbudowania klasztoru była wiara. Wiara, że dusza zmarłego przenosi się do innego świata wraz z zachodem słońca. Dlatego też w czasach średniowiecznych, rycerz szukający pokuty wybierał się ...na Zachód! Nie odkryto jeszcze Ameryki, więc teoretycznie było to ostatnie miejsce na Zachodzie, dla wszystkich tych, którzy szukali pokuty...
Wyspa ta znana jest na całym świecie: gościła już tak wielu turystów, że w pewnym momencie została zamknięta, aby móc ponaprawiać szkody wyrządzone przez tych ostatnich.
Niestety nie mogliśmy dzisiaj zobaczyć samego klasztoru i domków w kształcie ula, przeznaczonych jako mieszkanie dla mnichów.
Całość kompleksu z lotu ptaka wygląda tak:
Dla przybywających tutaj turystów, istnieją pewne nakazy: po pierwsze każdy chętny zwiedza wyspę na swoją odpowiedzialność. Na miejscu nie istnieje żaden punkt ambulatoryjny i w razie jakiegokolwiek wypadku, nikt takowej pomocy nie udzieli. Osoby zwiedzające wyspę razem z dziećmi, muszą najmniejsze pociechy trzymać cały czas za rękę. I przede wszystkim schody!
W niektórych miejscach kąt nachylenia wynosi 60 stopni, są stare i potrafią wysunąć się z podstawy. Dlatego osobom starszym oraz mającym problemy z krążeniem odradza się zwiedzanie wyspy. Bezpośrednie podejście z przystani na sam szczyt to niezły wysiłek dla organizmu, gdy trzeba pokonać ponad 670 schodków...
Mapka i schodki.
Samo wejście jest znacznie bezpieczniejsze jak z nich zejście. Co jakiś czas giną turyści właśnie w czasie schodzenia ze szczytu. Ostatni raz, w 2009 roku amerykańska turystka straciła równowagę i spadła w dół wyspy a była to druga osoba, która straciła w ten sposób swoje życie w tamtym czasie...
Nam dzisiaj nie było dane obejrzeć wyspy. Nasz kapitan w ramach przeprosin okrążył wyspę, abyśmy mogli choć w ten sposób zobaczyć naturalną a przez to przepiękną surowość Michael Skellig. Mogliśmy od dołu zobaczyć lądowisko dla helikopterów, które lądują tutaj w razie jakiegokolwiek wypadku
Staraliśmy się wypatrzeć naszego ptaszka, używając naszego największego zbliżenia.
Niestety oprócz skał i roślinności nie ujrzeliśmy żadnego Maskonura....
Mieliśmy okazję zobaczyć jedyną w tej chwili działającą latarnię, która jest w dzisiejszych czasach pełni zautomatyzowana. Wcześniej istniały dwie obsługiwane przez dwie różne rodziny. Tak. Latarnicy mieli możliwość zabrania swojej rodziny, gdyż stwierdzono, że w tak odludnym miejscu nie można przebywać samotnie. Jedna rodzina obsługiwała "Latarnię Górną" a druga rodzina opiekowała się "Latarnią Dolną"...
Specjalnie wybudowano dodatkowe budynki gospodarcze, które miały zapewnić komfort rodzinom przebywającym na wyspie.
Wkrótce okazało się, że nie każdy nadaje się do takiej pracy. W kwietniu 1865 roku opiekun latarni dolnej zgłosił Zarządowi, że został brutalnie pobity przez opiekuna latarni górnej. Na specjalnym zebraniu, na której uczestniczyły obie strony, okazało się że sprawca pobicia miał problemy z nadużywaniem alkoholu, przez co został on usunięty ze swojego stanowiska....
Inny Latarnik w kwietniu 1869 roku zgłosił Zarządowi utratę dwóch swoich synów.
Pierwszy, dwuletni Patrick zginął tragicznie w grudniu 1868 roku a drugi, czteroletni William w kwietniu 1869. Obaj zginęli w czasie swoich dziecięcych zabaw. Ojciec Latarnik, nie mając innego wyjścia, pochował swoich dwóch synów w średniowiecznej kapliczce na szczycie wyspy....
Pod koniec XIX wieku, ze względu na wybudowanie na półwyspie Beara latarni, dająca żeglarzom i kapitanom statków dostateczne informacje o położeniu lądu, Latarnię Górną na wyspie Micheal Skellig wyłączono. Dziś to w zasadzie ruiny, które przypominają o czasach i tragediach tego miejsca w XIX wieku.
W nowszych kartach historii wyspa była przyczyną rozbicia się wojskowego samolotu - Amerykańskiego Liberatora z 19 Dywizji wracającego na jedno z lotnisk w Północnej Irlandii. Przyczyną była mała wysokość oraz brak widoczności. Cała załoga zginęła.
Dziś, w zatoczce St.Finians Bay istnieje mały pomniczek w celu upamiętnienia tej tragedii...
Płynąc dalej rozumiałem przyczyny nie dobijania do przystani podjęte przez Kapitana naszego statku. Niektóre z fal rozbijały się o skały na wysokość ponad metra od poziomu Oceanu...
Po okrążeniu wyspy, Kapitan próbował jeszcze raz podpłynąć do nabrzeża, ale bez skutku.
Dzięki temu umożliwiono nam jeszcze raz spojrzeć na wyspę od strony, gdzie na samym szczycie widoczne były kopuły domków mnichów oraz mur okalający klasztor...
To jednak nie koniec naszej wycieczki. Udajemy się teraz na drugą wyspę, tak zwany Skellig Mały. To obecnie Rezerwat Przyrody i człowiek ma nią zakaz wstępu, ze względu na kolonię Głuptaków, która w tej chwili wynosi prawie 30.000!!!!
Osobiście byliśmy pod ogromnym wrażeniem ilością tego gatunku na tej wyspie, którą zdominowały całkowicie dla siebie. Biorąc pod uwagę, że rozpiętość skrzydeł tego gatunku wynosi dwa metry, możemy sobie tylko wyobrazić, jak wielkim ptakiem jest Głuptak.
Oczywiście na wyspie możemy znaleźć inne gatunki ptaków, ale w dniu naszej wycieczki królowały właśnie Głuptaki. Nad naszymi głowami latało ich tysiące i chyba musimy mówić o szczęściu, że żadne z nas nie zostało zbombardowane przez fekalia.
Wydaje się, że samo wejście na wyspę wiąże się z ryzykiem jakieś choroby, na samych skałach dzięki fekaliom, nie rośnie żadna roślinka a kolor skał wygląda bardzo nienaturalnie...
Również i Mały Skellig miał swój udział w historii Irlandii.
Otóż w czasie Wielkiego Głodu, wiele wygłodniałych ludzi używając łodzi wiosłowych, płynęło na tę wyspę w celu złapania jakiegoś Głuptaka i spożyciu go razem z rodziną. Trzeba tylko sobie wyobrazić jak bardzo człowiek musiał być głodny, ażeby wiosłować na odległość, którą my pokonaliśmy w ciągu 45 minut używając silnika.
Dla zgłodniałych ludzi nie było to łatwe zadanie. Rezerwatu pilnowali specjalni strażnicy, którzy na zmianę, dzień i noc wiosłowali dookoła wyspy, pilnując Głuptaków przed masowym wyjadaniem. Obie strony wiedziały o sobie i zazwyczaj w ciemne, bezksiężycowe noce dochodziło do walk pomiędzy nimi. Ci co pracę mieli walczyli z tymi, którzy próbowali przeżyć i nakarmić rodzinę.
Niestety wiele osób zginęło w takowych bratobójczych walkach ...
Choć uraczeni widowiskiem, w końcu i nasza wycieczka musiała się kiedyś skończyć.
Nasz Kapitan zadecydował o powrocie, bo choć jesteśmy blisko brzegu, pogoda znacznie się pogarszała.
Na miejscu oddano nam połowę zapłaconej wcześniej kwoty, gdyż nie osiągnęliśmy celu wizyty. Bardzo uczciwie!
Choć nasza wycieczka udała się w 50% to i tak byliśmy bardzo zadowoleni.
Bo nie można narzekać, tylko trzeba cieszyć się każdym dniem....!!!!
Michael Skellig, Wyspa Kerry, Irlandia
Film:
Wyspa ta znana jest na całym świecie: gościła już tak wielu turystów, że w pewnym momencie została zamknięta, aby móc ponaprawiać szkody wyrządzone przez tych ostatnich.
Niestety nie mogliśmy dzisiaj zobaczyć samego klasztoru i domków w kształcie ula, przeznaczonych jako mieszkanie dla mnichów.
www.wikipedia.org |
W niektórych miejscach kąt nachylenia wynosi 60 stopni, są stare i potrafią wysunąć się z podstawy. Dlatego osobom starszym oraz mającym problemy z krążeniem odradza się zwiedzanie wyspy. Bezpośrednie podejście z przystani na sam szczyt to niezły wysiłek dla organizmu, gdy trzeba pokonać ponad 670 schodków...
Mapka i schodki.
www.wikipedia.org |
http://www.civil.uwaterloo.ca |
Niestety oprócz skał i roślinności nie ujrzeliśmy żadnego Maskonura....
Pierwszy, dwuletni Patrick zginął tragicznie w grudniu 1868 roku a drugi, czteroletni William w kwietniu 1869. Obaj zginęli w czasie swoich dziecięcych zabaw. Ojciec Latarnik, nie mając innego wyjścia, pochował swoich dwóch synów w średniowiecznej kapliczce na szczycie wyspy....
Pod koniec XIX wieku, ze względu na wybudowanie na półwyspie Beara latarni, dająca żeglarzom i kapitanom statków dostateczne informacje o położeniu lądu, Latarnię Górną na wyspie Micheal Skellig wyłączono. Dziś to w zasadzie ruiny, które przypominają o czasach i tragediach tego miejsca w XIX wieku.
Dzięki temu umożliwiono nam jeszcze raz spojrzeć na wyspę od strony, gdzie na samym szczycie widoczne były kopuły domków mnichów oraz mur okalający klasztor...
Wydaje się, że samo wejście na wyspę wiąże się z ryzykiem jakieś choroby, na samych skałach dzięki fekaliom, nie rośnie żadna roślinka a kolor skał wygląda bardzo nienaturalnie...
Otóż w czasie Wielkiego Głodu, wiele wygłodniałych ludzi używając łodzi wiosłowych, płynęło na tę wyspę w celu złapania jakiegoś Głuptaka i spożyciu go razem z rodziną. Trzeba tylko sobie wyobrazić jak bardzo człowiek musiał być głodny, ażeby wiosłować na odległość, którą my pokonaliśmy w ciągu 45 minut używając silnika.
Niestety wiele osób zginęło w takowych bratobójczych walkach ...
Choć nasza wycieczka udała się w 50% to i tak byliśmy bardzo zadowoleni.
Bo nie można narzekać, tylko trzeba cieszyć się każdym dniem....!!!!
National Library Of Ireland |
*********************************************
Lokalizacja:Michael Skellig, Wyspa Kerry, Irlandia
Koordynator GPS:
|
51°53'8.60"N 10°22'0.05"W
|
Autor: Office of Public Works
Tytuł: Visiting Skellig Michael - A Safety Guide
|
MAPA:
*********************************************
Zapewnie wiecie, ze Maskonury na Skelligach sa tylko przez kilka tygodniu w roku. W zasadzie od maja do czerwca najlepiej ich tam szukac. Jednak i tak w tym okresie mozna na skalkach nie spotkac tych ptakow gdyz moga wszystkie wyplynac na Ocean. Dlugo "polowalem" zeby spotkac Puffina na Skelligach ale warto bylo ... Powodzenia zycze w przyszlym roku!
OdpowiedzUsuńTak, wiemy. W zasadzie wszędzie gdzie być powinny to ich nie było. :-) Ani Wyspa Tory, ani Valencia Island. Ale wierzymy ze nam się w końcu uda. Dziekujemy!!!!
OdpowiedzUsuńDwa opisywane wcześniej miejsca mieliśmy okazję zobaczyć. Na Valencia Island byliśmy,niestety na wyspę nie mogliśmy się wybrać z powodu złej pogody,ale myślę,że wszystko przed nami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dziękuję za ciekawe i wyczerpujące opisy.
Wspaniałe....Widzę, że coraz dalsze okolice penetrujesz.Nie było jeszcze nic z okolic hrabstwa Kerry. Te wyspy są niesamowite. A jak kiedyś wrócisz w te strony to może zaliczysz Garnish Island? W sierpniu ub. roku byliśmy całkiem blisko , ale nie daliśmy rady...Czas był ograniczony. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPuffiny są też na zachodnim końcu Rathlin Island. Mam nadzieję, że kiedy ja dotrę na Skelligi to uda mi się zejść na wyspę. Nie mogę się doczekać :)
OdpowiedzUsuńWojtku.
OdpowiedzUsuńTak na Kerry byliśmy już dwa razy. Niestety w tym roku nawet nie udało nam się tam zbliżyć. Może w przyszłym się uda. Z Irlandią jest tak, niestety, że czym więcej odkrywasz tym więcej jest jeszcze do odkrycia. Wciąż coś nowego :-) Może nam się Garnish odkryć niebawem, zobaczymy. Pozdrawiamy również.
Hej Piotrze. Może nam w końcu uda się ustrzelić fote. A osobiście ci życzymy aby fale przy Skellig były mniejsze! Pozdrawiamy
OdpowiedzUsuń