Tę niesamowicie dziwną wieżę, odkryłem przeglądając zdjęcia z Google. Niezwykłość tejże budowli polega na tym, że schody prowadzące na jej szczyt, zbudowane zostały na zewnątrz, zupełnie inaczej niż w wieżach spotkanych przez nas dotychczas.
Znalezisko było tym większym dla mnie zaskoczeniem, gdy okazało się, że kamienna wieża dumnie wznosi się na jednym ze szczytów Gór Wicklow, koło małej miejscowości Ballycorus.
Aby dostać się do wieży, wystarczyło dostać się na Parking Carrickgollogan Park.
Parkin jest darmowy a dostępu do niego pilnuje metalowa brama, która jest otwierana i zamykana przez tutejszych wolontariuszy od godziny 09.00 do godziny 16.00.
Przyjeżdżając na miejsce nie sadziłem, że znajdziemy się na terenie leśnym, więc nie byłem przygotowany na wyprawę i nie bardzo wiedziałem, w którą stronę mam się wybrać. Na szczęście na samym Parkingu znajduje się mapa, dzięki której z łatwością odnajduję cel naszej dzisiejszej podróży.
Rozpoczynamy naszą wędrówkę.
Za tablicą, musimy się lekko wspiąć leśnym traktem aż do rozwidlenia. Tam, choć tabliczki wskazują obecność szlaku z lewa na prawo i odwrotnie, ruszamy na wprost, w kierunku drzew, mijając wcześniej karczowisko.
Za tablicą, musimy się lekko wspiąć leśnym traktem aż do rozwidlenia. Tam, choć tabliczki wskazują obecność szlaku z lewa na prawo i odwrotnie, ruszamy na wprost, w kierunku drzew, mijając wcześniej karczowisko.
Zostaje nam do przejścia las, który po kilku krokach przerzedza się.
Jesteśmy już bardzo blisko naszej nietypowej budowli...
I oto jest: prawie dwustuletnia wieża dumnie wznosząca się na wzgórzu, z którego można podziwiać panoramę Dublina, oraz daleki półwysep Howth. Całość kamiennego słupa niczym wąż, oplatają schody zbudowane z tego samego materiału a które prowadzą na jej szczyt, ku platformie obserwacyjnej...
Rozglądamy się dookoła wieży, podziwiając jej nietypową budowlę i zastanawiamy się nad jej pierwotnym przeznaczeniem. Jej historia w zasadzie rozpoczęła się z rokiem 1806, gdy na pobliskim zboczu odkryto zasoby ołowiu, które wkrótce potem zaczęto wydobywać. Spółka Górnicza Mining Company of Ireland w związku z tym odkryciem, chciało wybudować piec hutniczy w bezpośredniej bliskości szybu, lecz istniał problem, z którym Zarząd musiał się zmierzyć: przy wytopie ołowiu powstawały trujące dla człowieka opary.
Postanowiono wybudować na wzgórzu, na którym własnie stoimy, bardzo wysoki komin...
Jak już się domyśleliście, ta nietypowa wieża, w rzeczywistości była hutniczym kominem.
Dlaczego, pomimo wysokiego ryzyka, postanowiono zbudować taki obiekt?
Powód jeden i konkretny dla samych mieszkańców doliny: praca.
Spółka Górnicza, pozwoliła zatrudnić, w jej szczytowym okresie, 130 osób i to w czasach, gdy na Zielonej Wyspie panowała Zaraza ziemniaczana. Ponadto spółka wybudowała 11 domów dla swoich pracowników oraz zdecydowała się sponsorować miejscową szkołę.
Dawne wejście do Spółki Górniczej Ballycorus |
Komin był na na tyle wysoki, że został naniesiony na mapach Admiralicji, dzięki któremu Kapitanowie przepływających statków, mogli określić położenie własnego statku.
Niestety wraz z upływającym czasem, wydobycie oraz przetapianie ołowiu przestało się opłacać.
Hutniczy piec wygaszono, a "nasz obiekt" stał się nieczynnym już kominem.
Nietypowa budowla oraz fakt, że lata mijały i narodziły się nowe pokolenia spowodował, że nieczynny komin stał się atrakcją turystyczną. Dla bezpieczeństwa zwiedzających postanowiono zburzyć 1/3 wysokości komina, aż do platformy widokowej.
Dodatkowo, zadecydowano o zburzeniu kilku stopni w trzech różnych miejscach, aby uchronić turystów przed chęcią wspinania się na sam szczyt komina.
Gdy przybyliśmy po samą wieżę, rozglądaliśmy się ciekawie dookoła. Na zachodniej stronie, znajduje się wejście do wewnątrz komina. Dzięki niemu, doskonale widoczna jest grubość podstawy...
Oczywiście, musimy zajrzeć do środka, w końcu nie codziennie można zobaczyć komin od wewnątrz....
Oddalamy się na zachód po stoku, który prowadzi w dół doliny. W niewielkiej odległości od stojącej wieży, odnajdujemy ślady dawnych prac wydobywczych związanych z kopalnią.
Nieco niżej odnajdujemy to, co chcieliśmy odszukać i zobaczyć.
To tzw tunele Ballycorus, do których decyduję się wejść tylko ja.
To tzw tunele Ballycorus, do których decyduję się wejść tylko ja.
Wchodzę przez jeden z wielu otworów. Wbrew pozorom przebywanie w tychże tunelach jest bezpieczne, choć nie ukrywam, że na początku miałem stracha...
Nazwa "tunele" powstała prawdopodobnie przez wrażenie, które sam teraz własnie odczuwam.
Zbudowanym obiektem, który własnie penetrowałem, był tak na prawdę przewodem kominowym!
Takim rodzajem przedłużenia od pieca hutniczego, znajdującego się w dolinie a zbudowanym na wzgórzu kominem - wieżą. Tunel ten ma aż 1,5 kilometra długości!!!
Przewód taki miał w sobie trzy zastosowania: pierwszy, oczywisty: łączył piec z kominem.
Przewód taki miał w sobie trzy zastosowania: pierwszy, oczywisty: łączył piec z kominem.
To właśnie tymi "tunelami" szkodliwe opary przemieszczały się aż do wylotu komina-wieży.
Drugie zastosowanie było związane z wytopem ołowiu. W czasie odprowadzania dymu do komina, toksyczne opary skraplały się, zostawiając na ściankach przewodu cenny pył, jakim był ołów.
Dzięki takiemu "Recyklingowi" rocznie odzyskiwano ołów o wartości 1.400 funtów, co pozwoliło na szybkie zwrócenie się kosztów budowy tego nietypowego przewodu kominowego.
Poruszam się w tunelach lekko pochylony, ale ze swobodą i właśnie jest to trzeci powód zastosowania takiego rozwiązania przy budowie. Gdy odzyskany pył osiadał na ściankach przewodu, do środka wchodzili pracownicy kopalni i za pomocą odpowiednich narzędzi, zeskrobywali go ze ścian.
Pisałem wcześniej, że chodzenie tymi tunelami jest stosunkowo bezpieczne. I tak jest w istocie, gdyż tak na prawdę cały ten przewód kominowy zbudowany jest na poziomie ziemi, a patrząc z boku wygląda jak zwykły mur. Grożą nam tak na prawdę tylko dwie rzeczy: ewentualny upadek cegły na głowę, gdyż konstrukcja ma już prawie dwieście lat...
...oraz mieszkające w tychże tunelach nietoperze.
Zamieszkują je w niższych, zaciemnionych partiach, więc Ci, którzy chcą tam wejść, niech wezmą to pod uwagę...:-)
Zamieszkują je w niższych, zaciemnionych partiach, więc Ci, którzy chcą tam wejść, niech wezmą to pod uwagę...:-)
Wracam do swojej żony i razem kierujemy się z powrotem do wieży.
Na miejscu wchodzę na kilka stopni. Ta nieodparta chęć wejścia na sam szczyt, dosięga i mnie.
Lecz Moja Żona - mój życiowy przewodnik - skutecznie mnie zniechęca.
Lecz są tacy, którzy wchodzą a filmik, który przedstawiam poniżej, przedstawia nie tylko tunele, które spenetrował autor, ale również, ukazuje wejście na szczyt wieży
Na miejscu wchodzę na kilka stopni. Ta nieodparta chęć wejścia na sam szczyt, dosięga i mnie.
Lecz Moja Żona - mój życiowy przewodnik - skutecznie mnie zniechęca.
Lecz są tacy, którzy wchodzą a filmik, który przedstawiam poniżej, przedstawia nie tylko tunele, które spenetrował autor, ale również, ukazuje wejście na szczyt wieży
Autor: thebettyfordclinic
|
Z tych kilku stopni, na które wszedłem, doskonale widać resztki przewodu kominowego - tunelu, które prowadził wprost do wejścia, przez które zobaczyliśmy komin od wewnątrz.
Dla chętnych wrażeń, którym jednak przyjdzie na myśl wejść na górę, proszę o rozwagę.
Pomimo solidnej zdaje się budowy, schody wieży wciąż nadgryza czas. Powinno się dwa razy zastanowić, czy faktycznie warto podjąć ryzyko, jak autor filmu:
Wieża - komin posiadała specjalne barierki, które mogły chronić wspinających się przed upadkiem.
Dzisiaj na kamiennych stopniach, zostały tylko ślady w postaci otworów ....
Powoli żegnamy się z wieżą - kominem Ballycorus....
Kierujemy się teraz do doliny.
Tutaj, przy drodze R116, po prawej stronie drogi widzimy mur, opleciony roślinnością.
To właśnie tunel - który prowadzi ze wzgórza aż do dawnego pieca.
Tutaj, przy drodze R116, po prawej stronie drogi widzimy mur, opleciony roślinnością.
To właśnie tunel - który prowadzi ze wzgórza aż do dawnego pieca.
Co około 50 metrów, widać otwory przez które do wewnątrz przewodu wchodzili pracownicy Spółki i zdzierali ołów ze ścianek tunelu. Część z nich zostały zamurowane...
Jednak wiele z nich wciąż są dostępne.
Zajrzałem do jednego z nich. Oprócz śmieci, które zalegają tuż przy wejściu, nie ma tam nic więcej, z wyjątkiem nietoperzy, dla których warunki te są wręcz komfortowe.
Niestety, choć pobliskich mieszkańców cieszyło otrzymanie pracy, wielu z nich zmarło wkrótce po jej podjęciu. Czyszczenie przewodu kominowego wiązało się z silnym zatruciem ołowiem, do którego dochodziło w kontakcie z tym pierwiastkiem. Dodatkowo nad doliną często wisiały opary ołowiu, które wydobywały się z Komina - Wieży a mieszkańcy niemal codziennie wyczuwali w ustach słodkawy smak.
Umierało tutaj tak wielu, że wkrótce Dolina, w której żyli mieszkańcy, została nazwana 'Doliną Śmierci". Według The Irish Time, data śmierci ostatniego człowieka, który umarł w wyniku zatrucia ołowiem, przypada na rok 1943.
Istnieją również przesłanki, że piec hutniczy uruchomiono na krótko w czasie I wojny światowej, wykorzystując ołów do produkcji ołowianych kul.
Oto mapka z zaznaczonym tunelem oraz kominem:
*********************************************
Lokalizacja:Kilteran, Co.Dublin, Ireland
Koordynaty GPS:
|
53°13'10"N 06°09'57"W
|
Autor: thebettyfordclinic
|
*********************************************
A Oto zdjęcie Marii Zwierskiej, która nadesłała swoją fotkę poprzez FB,
za które oczywiście bardzo Dziękujemy i gratulujemy świetnego zdjęcia:
za które oczywiście bardzo Dziękujemy i gratulujemy świetnego zdjęcia:
Przeczytałem z zapartym tchem, lubię takie tajemnicze miejsca. I pod tym względem Góry Wicklow dość przypominają nasze Świętokrzyskie, gdzie ciągle natykam się na ślady dawnego przemysłu. Natknąłem się w lesie na potężną kamienną wieżę, I nie udało się ustalić jej przeznaczenia, wiem tylko, że funkcjonowały tam kopalnie kwarcytu. Bardzo przypomina tą prezentowaną przez Ciebie, choć nie był to komin, bo jest pełna w środku, co widać z pobliskiego wzniesienia. A wracając do wieży Ballycorus- mogliby ją wyremontować i udostępnić do bezpiecznego zwiedzania. Ze szczytowej platformy widok musi być nieziemski...
OdpowiedzUsuńDzięki Wojtuś. Przyznaję że ta wycieczka była bardziej ekscytująca z powodu eksploracji tunelów, choć tunelami nie były. Przypominało mi to czasy dzieciństwa. Szukaj Wojtku, nie przestawaj. Przygoda wciąż czeka!!!! Pozdrawiamy Wojtku
UsuńDzieki bardzo za ciekawe miejsca,ktore moge zwiedzac,mimo iz stan zdrowia mi nie pozwala na wedrowki:(((ale wirtualny spacer a takze swietne opowiedziane historie roznych miejsc,sa jak mozliwosc prawie bycia tam:)))ja prosze o wiecej,dziekujac za to co juz dzieki Panu moglam zobaczyc,zwiedzic,chociaz wirtualnie:))Pozdrawiam serdecznie")))
OdpowiedzUsuńPani Bożenko. Dziękuję Bardzo. Przyznaję troszkę mnie zatkało. Nie sądziłem, że aż tak przybliżam komuś Irlandię. Taki komentarz tylko mobilizuje nas do dalszego szukania i opowiadania. Mam tylko nadzieję, że stan zdrowia Pani się poprawi. Dziękuję jeszcze raz. Piotr i Dorotka
UsuńZgadzam się z Wojtkiem Szawerną. Można by było wyremontować komin i udostępnić jego bezpieczne zwiedzanie. Pytanie, komu to się opłacić może, bowiem spore środki trzeba by było ponieść na renowację.
OdpowiedzUsuńPost jak zawsze interesujący i świetne zdjęcia.
Uściski :)
Hej Ewuniu.
UsuńFakt, pewnie koszty renowacji nigdy by sie nie zwróciły. Ale jakieś wycieczki z Przewodnikiem, to mogły być. Jak by co, to służę... :-) Pozdrawiam
Hej Piotrze
UsuńA więc oboje możemy liczyć na siebie :)
Bardzo ciekawy artykuł. Jestem pod wielkim wrażeniem.
OdpowiedzUsuń