Któregoś dnia, postanowiliśmy wybrać się na Zachód Irlandii i jadąc drogą R584, kilkanaście kilometrów za miasteczkiem Macroom, niespodziewanie dla nas samych, przejeżdżaliśmy koło niesamowitego jeziora, z którego wystawały stare pnie drzew.
Zatrzymaliśmy samochód na pobliskim parkingu i postanowiliśmy przyjrzeć się lepiej temu miejscu. Jak się okazało, znaleźliśmy się w Dolinie Lee, przy jeziorku, które nazwane zostało The Gearagh.. To staro irlandzka nazwa An Gaorthadh - w wolnym tłumaczeniu: rzeka/zalesiona dolina.
Należy tutaj wspomnieć, że dolina ta, leży w bliskiej okolicy miasta Cork, który w irlandzkim języku oznaczało bagno. I właśnie okolice Corku, znane były powszechnie jako tereny bagienne i zalesione, które od czasu do czasu nawiedzały powodzie, gdy któraś z rzek wylewała na tym dość nizinnym terenie. Systematyczność powodzi oraz gęstość zalesienia powodowały, że teren ten był znany jako mało dostępny i niezamieszkany.
Nasz parking, na którym się znajdowaliśmy, znajduje się na przeciwko grobli, na którą każdy kto chce, może sobie wejść. A gdy już wejdzie, odnajdzie na Grobli ciszę i spokój. Napisałem grobla, choć tak na prawdę, wiele lat temu, była to główna droga którą normalnie jeździły samochody, na trasie miast Macroom - Dunmanway.
Dzisiaj po dawnej drodze nie ma śladu a miejsce, w którym jesteśmy, to jedna z odnóg rzeki Lee...
Dzisiaj po dawnej drodze nie ma śladu a miejsce, w którym jesteśmy, to jedna z odnóg rzeki Lee...
Okoliczny teren jest własnością E.S.B.
Ta największa firma, zarządzająca elektrycznością w Irlandii, wykupiła w latach 50-tych okoliczne tereny, pod program, który został nazwany Hydroelectric Lee. Zadecydowano, że w pobliżu powstaną tamy wodne, dzięki którym można byłoby bardziej kontrolować zasilanie rzek przed częstymi powodziami nawiedzającymi miasto Cork. W 1950 roku rozkopano ziemię, wycięto okoliczne drzewa i wybudowano dwie tamy.
Wystające z wody pniaki, to wszystko co zostało po lesie łęgowym, który porastał nadrzecze rzeki Lee pod koniec epoki lodowcowej. Wydaje się, że w ESB dostrzeżono fakt destrukcji i zachowano mały kawałeczek obszaru, który od roku 1987, został mianowany Rezerwatem Przyrody.
Ta największa firma, zarządzająca elektrycznością w Irlandii, wykupiła w latach 50-tych okoliczne tereny, pod program, który został nazwany Hydroelectric Lee. Zadecydowano, że w pobliżu powstaną tamy wodne, dzięki którym można byłoby bardziej kontrolować zasilanie rzek przed częstymi powodziami nawiedzającymi miasto Cork. W 1950 roku rozkopano ziemię, wycięto okoliczne drzewa i wybudowano dwie tamy.
W ten oto sposób, człowiek zniszczył 60% terenu, który był przepiękny i rozległy.
Był tak dziki i rozległy, że pisano o nim: "nawet i gdyby tysiąc osób weszło do tego lasu, to nikt by się nie spotkał przez następny tydzień..."
Szliśmy więc wzdłuż dawnej grobli, obserwując te magiczne miejsce.
Po obu stronach, co kilkadziesiąt metrów istniała przerwa w płocie, umożliwiając chętnym wędkarzom dostanie się nad brzeg. Jest to jedno z miejsc, gdzie można łowić ryby...
Po obu stronach, co kilkadziesiąt metrów istniała przerwa w płocie, umożliwiając chętnym wędkarzom dostanie się nad brzeg. Jest to jedno z miejsc, gdzie można łowić ryby...
Przechodziliśmy właśnie przez jeden, z czterech mostów istniejących na jeziorze Gearagh.
Tutejsze znaki wzbraniają przed kąpielą, gdyż choć woda wydaje się czysta i widzimy dno, to pływanie tutaj jest bardzo niebezpieczne. I nie chodzi tylko o to, że w wodzie są niewidoczne konary. Najgorszy jest tutaj torfowy muł, którego dno pokrywa całość jeziora. My wciąż idziemy do przodu, delektując się i ciszą i widokami. Wydaje się nam, że idąc w kierunku następnego mostu, idziemy przez krzewiasty tunel, który w żaden sposób nie przypomina dawnej drogi...
Po prawej stronie od nas, konary dawnych dębów wystają z nad tafli jeziora.
Niektóre z nich swoim wyglądem przypominają jakieś postaci rodem z jakiegoś horroru...
Wystający z wody, bezgłowy tułów straszy swym wyglądem...
Po drugiej stronie jest podobnie: Potwór ze szkockiego jeziora Loch Ness, najwidoczniej przeprowadził się do Irlandii.... ;-)
Mijając drugi tunel, docieramy do następnego mostu o dwóch przęsłach.
To za tym mostem mamy najlepszy widok na pozostałość starego lasu.
Obszar ten w XVII wieku był tak rozległy, że jeden z ówczesnych historyków tak opisał ten teren: "Ogromna równina pokryta drzewami i podzielona przez rzekę Lee do 1000 wysp".
Oczywiście gęstość i dzikość okolic sprzyjała wszystkim okolicznym rozbójnikom w tutejszym ukrywaniu się. Wszak jeden z nich, żyjący w XVII wieku, zwanym "Sean Rua na Gaortha" ( Rudowłosy Sean z Gaaragh) innym rozbójnikiem był, gdyż okradał bogatych by wspomóc biednych.
Wiele gatunków ptaków, znajduje schronienie wśród trzcin i pni dębów zanurzonych w wodzie. Choć czas nie pozwalał nam na dłuższy pobyt, wiedzieliśmy, że jest to niezwykłe miejsce.
www.tripadvisor.ie |
*********************************************
Lokalizacja:
R584, Macroom, Co.Cork
Film:
R584, Macroom, Co.Cork
Koordynaty GPS:
|
51°53'24.85"N 08°58'29.48"W
|
Autor: Siim V
|
MAPA:
*********************************************
Mieszkam w pobliżu Kinsale, nigdy nie słyszałam o opisanym dziś miejscu.. Musze tam jechać! jak zwykle świetne zdjęcia!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję Edyto. Pozdrawiamy!!!
OdpowiedzUsuńTo mnie kompletnie powaliło, dzięki....Ożyły wspomnienia. Sierpień 2012, jechaliśmy z Yano do rezerwatu Gaugane Barra Forest Park.[ Też cudowne miejsce, byliście tam?]. I przejeżdżaliśmy tuż obok, niestety bardzo napięty czas nie pozwolił na zatrzymanie się i widziałem to miejsce tylko z okna samochodu, ale widoki były niezapomniane. To miejsce musi być niesamowite wiosną, kiedy wszystko budzi się do życia...
OdpowiedzUsuńNo to się cieszę, że mogliśmy coś Tobie przypomnieć. Miejsce te na pewno zapamiętamy. I może jeszcze nam sie uda jeszcze raz je zobaczyć... Pozdrawiamy Wojtku
Usuń