Odnalezienie tego tajemniczego kanionu zajęło nam trochę czasu.
Piszę "tajemniczego", gdyż nie wszyscy o nim wiedzą. Ukryty wśród pól, położony na prywatnej ziemi, dość długo stawał się "niewidzialny" dla turystów. Nam się w końcu udało, choć nie było łatwo, a dostanie się latem do tego miejsca to prawdziwe wyznanie.
Dwa lata temu zobaczyłem w internecie jedno ze zdjęć, które mnie zainspirowało i zachwyciło zarazem. Co ciekawe, autor zdjęcia podawał, że miejsce te znajduje w Irlandii !!!...
www.sligotown.net |
Zacząłem poszukiwania: przeszukiwałem każdą możliwą stronę, jednakże w owym czasie w internecie istniały tylko dwa zdjęcia tego kanionu, bez dokładnych namiarów.
Choć udało mi się kanion namierzyć, lub bardziej: domyślałem się gdzie on jest, gdyż miałem pewność tylko w 50%, że to w tym miejscu.
Nie zastanawiając się długo, wybraliśmy się tam, lecz na miejscu okazało się, że Kanion ten znajduje się na ziemi prywatnej i nie miałem odwagi na ten teren wejść.
Choć udało mi się kanion namierzyć, lub bardziej: domyślałem się gdzie on jest, gdyż miałem pewność tylko w 50%, że to w tym miejscu.
Nie zastanawiając się długo, wybraliśmy się tam, lecz na miejscu okazało się, że Kanion ten znajduje się na ziemi prywatnej i nie miałem odwagi na ten teren wejść.
W trakcie poszukiwań nawet zbliżenie w Google Map nie wiele mi pomogło...
Jednakże w tym roku, przejeżdżając tuż przy domniemanym miejscu, postanowiliśmy dokładnie sprawdzić nasze przypuszczenia, tym bardziej, że na stronach internetowych pojawiło się więcej zdjęć, a tym samym potwierdziło się, że można tam wejść. Nawet odnalazłem mapę, na której po zbliżeniu, kreował się kształt...
Akurat w momencie, gdy zostawiliśmy samochód, pojawiła się właścicielka ziemi i udzieliła nam pozwolenia wejścia na jej teren. Był to dobry znak, gdyż nie dziwiła się, że jakiś "Kanion" istnieje...
Po przejściu kawałka polnej drogi, przeskoczyliśmy przez płot z drutu kolczastego.
Tym samym zagłębiliśmy się w gąszcz krzewów. Drużka, która była ledwo widoczna, pokazywała nam kierunek - przynajmniej taką mieliśmy nadzieję...Nigdy nie przechodziliśmy tak krótki odcinek drogi, przez tak długi okres czasu... Muchy, muszki, konary przez które musieliśmy skakać, ślizgając się na błocie, kolce jeżyn i pokrzywy... To wszystko razem powodowało, że trzy razy wątpiliśmy, czy to jest właściwe miejsce. Chcieliśmy nawet wracać...
Tym samym zagłębiliśmy się w gąszcz krzewów. Drużka, która była ledwo widoczna, pokazywała nam kierunek - przynajmniej taką mieliśmy nadzieję...Nigdy nie przechodziliśmy tak krótki odcinek drogi, przez tak długi okres czasu... Muchy, muszki, konary przez które musieliśmy skakać, ślizgając się na błocie, kolce jeżyn i pokrzywy... To wszystko razem powodowało, że trzy razy wątpiliśmy, czy to jest właściwe miejsce. Chcieliśmy nawet wracać...
I tak po 45 minutach zaczęliśmy widzieć jak gąszcz krzaków i drzew się przerzedza a boki naszej ścieżki zaczęły wypełniać skalne ścianki.
Z każdym naszym krokiem, wysokość kanionu powiększała się, a my coraz bardziej byliśmy oczarowani tym miejscem.
Niestety, rozrastająca się roślinność, powoli wygrywa i kto wie, może za lat 10, nikt nie ujrzy tego co zobaczyliśmy dzisiaj my. Po prostu wszystko zarośnie. Byłaby to wielka szkoda, bo to chyba jedyny taki Kanion w Irlandii...
Od czasu do czasu, w wyniku działania wody i wiatru, do środka kanionu spadają z góry drzewa.
Podobna sytuacja jest z bluszczem, który zwisa z konarów drzew aż do poziomu, na którym my przebywaliśmy...
Oto filmik, który wykonałem za pomocą aparatu:
Czy to nie czarujące miejsce?
Kanion nazwany został The Glen.
Gdybyście chcieli się tam wybrać, to polecam założyć kalosze, gdyż grunt jest na prawdę bardzo błotnisty. Do tego jakąś ochronę na plecy koniecznie z kapturem. Krzaki pokrzyw i jeżyn wpijają się w rękawy, a na głowę zawsze coś może spaść od liścia po pająka.
Powrotną drogę przebyliśmy znacznie szybciej. Przy pierwszej możliwej okazji wyszliśmy z kanionu, aby nie przedzierać się przez krzaki.
***
Specjalnie dla Was narysowałem mapkę naszej marszruty. Jeśli się zdecydujecie tam wejść, idźcie naszą drogą powrotną. Przeskoczcie przez bramkę i przejdźcie na drugą stronę kanionu. Na szczycie drugiej strony idźcie wzdłuż kanionu, którego zresztą nie widać przez okalające go krzaki. Po przeskoczeniu drugiego murka, szukajcie wyrwy w murze okalającym kanion. Tamtędy trzeba zejść, jeśli chcecie uniknąć krzewów.
*********************************************
Lokalizacja:
Kanion Glen, Co.Sligo, Ireland
Koordynaty GPS:
|
54°14'59.48"N 08°33'23.91"W
|
MAPA:
Miejsce pełne magii, no i jeszcze śpiew tego niewidzialnego ptaka...
OdpowiedzUsuńUściski :)))*
Pozdrawiam również!!!
OdpowiedzUsuńJak pajaki spadaja na glowe to ja jednak podziekuje ;)
OdpowiedzUsuńKilkanascie lat temu przeszlam wawoz Samaria na Krecie i mialam podobne uczucie calkowitego odrealnienia, jakis mikroklimat tam panowal, inaczej sie oddychalo. Komorka nie dzialala oczywiscie - zero zasiegu. I caly czas mialam wrazenie ze jakis dinozaur wyjdzie zza rogu. Niesamowite. Dublinia
Chyba wiem o czym mówisz.... Pozdrawiam Dublinie
OdpowiedzUsuńNiesamowite, cudowne miejsce, niczym jakaś dolinka zagubiona gdzieś pośród tropikalnych lasów. A ten filmik z odgłosami ptaków wspaniały, przez moment poczułem się, jakbym naprawdę tam był.
OdpowiedzUsuńDzięki Wojtku. Starałem sie napisać do ciebie, ale moje emiale wracały... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCudowne miejsce, tak właśnie wyobrażam sobie Irlandię : )
OdpowiedzUsuńDziękujemy!!!! Mamy nadzieje, że kiedyś Tobie też uda się to zobaczyć...
Usuńale cudo znalazles! Kanion pierwsza klasa i do tego tylko Wasz :)
OdpowiedzUsuńHej Kasiu. Kanion super przyznaje. Wybierz sie tam koniecznie - to niesamowite przeżycie
UsuńWspaniałe miejsce...i te niesamowite odcienie zieleni...wystarczy trochę słońca i świat zmienia się niesamowicie...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitam!
OdpowiedzUsuńNiesamowite wrażenia. Kto chociaż raz odwiedził Irlandię, nigdy jej nie zapomni. Właśnie ja raz tylko byłam z wizytą u dzieci i dlatego mogę wyobrazić sobie spacer tym kanionem. Ponieważ moi bliscy mieszkają na wsi, spacery okolicznymi drogami i dróżkami dają namiastkę takich mini kanionów (chyba trochę przesadziłam ;-)), ale właśnie tak to odczuwałam. Żywopłoty przy drogach, drzewa porośnięte bluszczem, wszystko razem tworzące zieloną, gęstą ścianę i zbiegające się górą w nieprzeniknione sklepienie, do tego właśnie śpiew ptaków. Tylko brak skał.
Zakochałam się w Zielonej Wyspie i na pewno tam będę powracać. Pozdrawiam serdecznie...